Do walki o sprawiedliwość na polskich drogach postanowili włączyć się posłowie partii Kukiz’15, którzy złożyli już w tej sprawie interpelację. Sama definicja wideorejestratora zawarta w obowiązującym rozporządzeniu jasno określa, że urządzenie jest skonstruowane w taki sposób aby mierzyć prędkość poruszania się radiowozu a nie pojazdu docelowego. Zdaniem polityków niemal każdy obecnie wykonany pomiar jest obarczony błędem grubym, gdyż przypisuje wynik w sposób abstrakcyjny i niemożliwy do wytłumaczenia na podstawie racjonalnej przesłanki.
Według interpelacji, Główny Urząd Miar analizując wniosek producentów wideorejestratorów o zatwierdzenie typu ZT, naruszył procedurę i pominął istotny warunek niezbędny do wykonania prawidłowego pomiaru. Mowa tutaj o rygorze utrzymania stałej odległości pomiędzy dwoma pojazdami co najmniej na początku i na końcu odcinka pomiarowego. W praktyce jest to zadanie bardzo trudne, ponieważ jedynym wyznacznikiem jest w tym przypadku subiektywna ocena wzrokowa funkcjonariusza policji.
Według posłów urządzenie nie spełnia obecnie dwóch wymogów ustawowych. Po pierwsze nie wskazuje ono samochodu, którego prędkość jest kontrolowana. Po drugie, umożliwiając wykonanie wadliwego pomiaru nie informuje ono o żadnym błędzie. Politycy wskazują również na wadliwy system premiowania pracy funkcjonariuszy, dla których pokusa wykazania oczekiwanego wyniku i otrzymania premii kwartalnej oraz awansu zawodowego często stanowi kluczowy element w procesie oceny rzetelności przeprowadzonego pomiaru na niekorzyść zatrzymanego.
Posłowie Kukiz’15 pragną ponownego przeprowadzenia procedury zatwierdzenia obowiązujących wideorejestratorów montowanych w radiowozach. W przypadku stwierdzenia uchybień, żądają delegalizacji urządzeń do momentu pozytywnego rozwiązania sprawy. Warto pamiętać, że każdy kierowca ma prawo nie zgodzić się z poprawnością przeprowadzonego pomiaru. Istnieje szansa, że sąd rozpatrzy taki wniosek na korzyść zatrzymanego.