W Polsce powstaje nowa, mamucia skocznia narciarska dla kierowców. Wykres jak drożeje paliwo kojarzy się jednoznacznie [OPINIA]

Sytuację na rynku w paliw w Polsce można podsumować słynnym memem, kojarzonym z przegranymi meczami piłkarskiej reprezentacji Polski. „Niby człowiek wiedzioł, a jednak trochę się łudził”. Jak można było się realnie spodziewać, po wyborach kończy się okres zaniżania cen paliw na stacjach. Eksperci już przewidują jak duże będą podwyżki, patrząc na wykres zmian w hurcie, który wygląda jak mamucia skocznia narciarska w budowie.

Wykres cen paliw jak mamucia skocznia narciarska
Podaj dalej

W nadchodzących dniach Polacy będą wyjątkowo zwracać uwagę na ceny paliw. Zbliża się 1 listopada, czyli ważna dla milionów obywateli uroczystość Wszystkich Świętych. W tym szczególnym czasie zadumy i pamięci o zmarłych bliskich, emocje wzbudzają nie tylko ceny zniczy lub kwiatów, ale i paliw. Polacy tłumnie podróżują wtedy między cmentarzami po całym kraju. W normalnych warunkach taki skokowy wzrost popytu zawsze stwarza potencjał do podwyżek. Obserwując to, co dzieje się na rynku nie można już raczej liczyć na świąteczny cud na stacjach.

Mamucia skocznia czeka na kierowców

Dla kierowców byłoby idealnie, gdyby wybory parlamentarne odbywały się częściej. Być może wtedy mogliby częściej liczyć na cuda, jakie mieliśmy we wrześniu i pierwszej połowie października. Choć ropa drożała, a złotówka osłabiała się względem dolara, to ceny paliw w Polsce rapotownie spadały. Wbrew jakimkolwiek wskaźnikom rynkowym, hurtowe stawki za diesel i benzynę w polskich rafineriach spadły do takiego poziomu, że każdy mógł sprzedawać paliwo poniżej 6 zł/l.

Mimo zapewnień, że to nie tylko zabieg przedwyborczy, to w hurcie już widać przerażające zmiany. Wykres tego, jak zmieniają się ceny za diesel i benzynę w krajowych rafineriach przywołuje ekstremalne skojarzenie. Wygląda to trochę jakby powstawała nam nowa, mamucia skocznia narciarska. Najgorsze jest to, że wciąż budujemy stromy zeskok, choć czekamy na kształtowanie buli. Taka być może nadejdzie, ale realne stawki w innych krajach unijnych sugerują nastawić się w listopadzie na ceny ok. 7 zł/l.

Jakie będą ceny paliw w kolejnym tygodniu?

W ocenie ekspertów e-petrol.pl wzrosty cen detalicznych będą następować stopniowo. W nadchodzącym tygodniu średnia cena benzyny 95-oktanowej może wzrosnąć z 6,10 zł/l do poziomu 6,15-6,30 zł/l. Siódemka z przodu najszybciej grozi benzynie 98-oktanowej, której średnia wynosi już 6,72 zł/l, a na przełomie października i listopada stawki wzrosną do 6,73-6,89 zł/l.

benzyna diesel ceny paliw paliwo
fot. freepik.com – irenemiller

Równomiernie z hurtowymi stawkami benzyny, rośnie cena oleju napędowego. Z tego względu diesel będzie kosztował podobnie i już nie 6,14 zł/l jak teraz, a raczej średnio 6,18-6,31 zł/l. Na korekty w górę muszą się też nastawić tankujący autogaz, bo LPG może kosztować średnio do nawet 3,15 zł/l.

Niepewność na rynku naftowym

Skalę podwyżek może napędzać nie tylko urealnienie stawek w hurcie czy spodziewany skokowy wzrost popytu na paliwo, związany z 1 listopada. Niekorzystnie wyglądają też notowania ropy naftowej. Na giełdzie w Londynie ceny balansują na granicy 90 dolarów za baryłkę. Dla inwestorów sytuacja z „czarnym złotem” jest bardzo niepewna z powodu konfliktu w Strefie Gazy. Jego eskalacja ma bezpośredni wpływ na rynek naftowy, ponieważ odbywa się na kluczowym szlaku transportowym ropy do Europy.

dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol.pl w nowym wideo komentarzu tak skomentował sytuację międzynarodową: „Cena ropy przeskoczyła już poziom 90 dolarów za baryłkę. Wiąże się to przede wszystkim cały czas z zaniepokojeniem rynków światowych sytuacją na Bliskim Wschodzie. Możliwością eskalacji konfliktu izrealsko-palestyńskiego tak, żeby włączyły się w niego chociażby pośrednie politycznie inne kraje regionu. Kraje bezpośrednio związane z wydobyciem czy tranzytem ropy naftowej. Na razie to się jeszcze nie dzieje, ale obawy powodują, że ta premia ryzyka jest wyraźna, powodując ową zwyżkę cen na rynkach światowych”.

Sytuację łagodzi w małym stopniu uspokojenie się kursu złotówki względem dolara. Kurs na poziomie ok. 4,22 utrzymuje się od drugiej połowy października. To nie tak nisko jak jeszcze w wakacje (chwiliowo nawet 3,96), to wrześniowe skoki na poziom prawie 4,40 są już za nami. To ważny czynnik nie tylko dla zakupów ropy, ale dla powrotu do importu paliw gotowych z rynku europejskiego. Krajowa produkcja w polskich rafineriach nie jest w stanie sprostać popytowi. Stąd niezbędne jest uzupełnienie wolumenu w hurcie o produkty, które w nawet w najmniejszym stopniu nie będą zaniżane.

Przeczytaj również