Zawodowy kierowca jeździł pół roku bez przerwy. Służby były w szoku

Ta historia potwierdza tylko, jak ciężką pracę na co dzień wykonują kierowcy zawodowi. I pomimo tego, że miała ona miejsce już jakiś czas temu, zdecydowanie warto ją przytoczyć. Dlaczego? Ano dlatego, że po jej przeczytaniu wszyscy użytkownicy dróg powinni zrozumieć jedno – mianowicie to, że kierowcy tzw. TIR-ów, to herosi, którzy dla dobra swoich rodzin i lepszego bytu są w stanie poświęcić absolutnie wszystko – nawet swój spokój, wygodę i szeroko pojęty komfort. I ten „zawodowiec” jest tego najlepszym przykładem. Ale zacznijmy od początku.

Zawodowy kierowca jeździł pół roku bez przerwy. Służby były w szoku
Podaj dalej

Pół roku pracy NON STOP

Kierowcy zawodowi znani są przede wszystkim z dwóch rzeczy – świetnej jazdy i niesłychanej szczerości. Sami mówią o sobie, że dla rodzin są w stanie zrobić wszystko – tygodniami nie ma ich w domu, śpią w ekstremalnych warunkach, żywią się tym co jest pod ręką, a i z finansami bywa niewesoło. Często dostają wypłatę „pod stołem”, a niektórych nie ma w domu tak długo, że oni sami stają się dla swoich bliskich już tylko „żywymi bankomatami”. To drugie jest oczywiście przykre, ale rzadko kiedy zniechęca ich to do notorycznej pracy i absencji w domu.

Wszystko w myśl „coś – za coś”. Zawodowcy przeszli już do porządku dziennego z tym, że w zasadzie są oni maszyną do zarabiania pieniędzy, ale przynajmniej rodziny mogą żyć na względnie dobrym poziomie. Ich byt schodzi często na drugi plan, byle bliscy mieli godne życie, wszystko kosztem ich tytanicznej, niebywale ciężkiej i bardzo odpowiedzialnej pracy.

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM

zakaz wyprzedzania wyprzedzanie tir tiry tirów
fot. pixabay

Wiosna, lato…

Wiosna, lato, jesień, zima, a kierowca zwykle śpi w szoferce. Czy na drodze jest zamieć, czy korki – oni są w trasie. Wyjazdu nie można przesunąć, bo terminy muszą być bezwzględnie dotrzymane. Dlatego właśnie często słyszy się w mediach o kierowcach wielotonowych zestawów, którzy często kombinują z urządzeniami monitorującymi czas pracy. Pewien Rumun przeszedł jednak sam siebie

Wpadł w Niemczech na parkingu Barenholz-West przy trasie A93. W trakcie rutynowej kontroli policjanci w dokumentach okazanych przez kierowcę nie doszukali się żadnych kwitów potwierdzających odbyty odpoczynek. Po dłuższej rozmowie Rumun przyznał, że od pół roku mieszka tylko w szoferce, ponieważ nieprzerwanie jest w trasie.

Na szczęście cała reszta papierów się zgadzała. 49-latek jeździł zgodnie z przepisami, a w tachografie nie doszukano się żadnych nieprawidłowości. Nie mogło być więc mowy o mandacie za przekroczenie czasu pracy. Skończyło się na mandacie w wysokości 100 euro. Skwitujemy to jednym słowem – szacunek!

Przeczytaj również