Największe sukcesy Saubera w Formule 1. Kubica najlepszym kierowcą

Zespół Sauber, który obecnie współpracuje z ekipą Alfa Romeo Racing ORLEN, już w ten weekend zaliczy pięćsetny występ w Formule 1. Z tej okazji postanowiliśmy przyjrzeć się największym sukcesom i kluczowym momentom w historii zespołu.

Największe sukcesy Saubera w Formule 1. Kubica najlepszym kierowcą
Podaj dalej

Podium średnio co rok

Swoją historię z Formułą 1 Sauber rozpoczął w 1993 roku i powody do zadowolenia miał już w pierwszym wyścigu. W GP Republiki Południowej Afryki JJ Lehto wywalczył piąte miejsce, co dało pierwsze dwa punkty nowej ekipie. Jak trudne to było wyzwanie pokazują nazwiska, które znalazły się przed Finem: Alain Prost, Ayrton Senna, Mark Blundell i Christian Fittipaldi. Za kierowcą Saubera sklasyfikowano m.in. Gerharda Bergera.

Pierwsze podium zespół wywalczył podczas GP Włoch w 1995 roku. W Monzy za Johnnym Herbertem w barwach Benettona i Miką Hakkinenem w barwach McLarena sklasyfikowano Heinza-Haralda Frentzena, który brązowymi zgłoskami za trzecie miejsce zapisał się na kartach historii Saubera. Jednak było to jedyne podium w 1995 roku. Podobnie było w kolejnych latach. W 1996 roku Johnny Herbert stanął na najniższym stopniu podium w Monako. Rok później zamknął czołową trójkę na Węgrzech. W 1998 roku Jean Alesi zapewnił zespołowi trzecie miejsce w Belgii.

Zdecydowanie rozczarowaniem okazał się sezon 1999. Setny wyścig ekipa „świętowała” wycofaniem dwóch aut z GP Brazylii. Co więcej kierowcy zespołu Red Bull Sauber Petronas przekraczali linię mety tylko dwanaście razy na 32 możliwe okazje. Skuteczność na poziomie 37,5% z pewnością nie należała do sukcesów zespołu. Również kolejny rok nie był najlepszy dla szwajcarskiej drużyny, ale był to impuls dla wszystkich i w 2001 roku zespół znalazł się tuż za czołową trójką konstruktorów. Lepsze okazały się tylko motorsportowe legendy: Ferrari, McLaren i Williams. Do zespołu dołączył wówczas też Nick Heidfeld, który już w trzecim starcie stanął na najniższym stopniu podium w Brazylii. Niestety przez kolejne cztery lata zespół wywalczył tylko jedno podium. Trzeci w GP USA w 2003 roku był Heinz-Harald Frentzen.

BMW i Robert Kubica na ratunek. Najlepsze lata Saubera

Od 2006 roku zespół Saubera współpracował z fabryczną ekipą BMW. Nie trzeba było długo czekać na sukcesy. W pamięci polskich kibiców z pewnością zapadnie GP Węgier 2006, gdzie Robert Kubica w debiucie przekroczył linię mety jako siódmy. Został jednak zdyskwalifikowany za zbyt lekkie auto. Na podium stanął wówczas Nick Heidfeld. Na polskie podium nie musieliśmy długo czekać. Podczas GP Włoch przed Robertem Kubicą znaleźli się jedynie Michael Schumacher i Kimi Raikkonen.

W 2006 roku zespół wykazał się także niezwykłą innowacyjnością. Podczas treningów do GP Francji z przodu auta zastosowano przypominające dwie wieże stateczniki. Pomysł został jednak zakazany przez FIA ze względu na ograniczoną widoczność. Po latach, gdy wprowadzono system halo, tłumaczenie federacji wydaje się śmieszne.

Sezon 2007 był zapowiedzią tego, co wydarzy się rok później. Pierwszy raz w historii kierowca Saubera wywalczył drugie miejsce. GP Kanady polscy kibice bardziej pamiętają z dramatycznie wyglądającego wypadku Roberta Kubicy. Wówczas jednak Nick Heidfeld zdobył drugie miejsce będąc za Lewisem Hamiltonem. Niemiec stanął także na podium na Węgrzech, gdzie był trzeci. Dwa podia może nie budzą zachwytów, ale równa forma zaprezentowana przez cały sezon, w tym osiem czwartych miejsc, oznaczało, że BMW Sauber zakończyło sezon na drugim miejscu w klasyfikacji producentów. Pierwotnie lepsi okazali się Ferrari i McLaren, ale brytyjska ekipa została zdyskwalifikowana za aferę szpiegowską.

Jedyny sukces i stracona największa szansa

Nie ma co ukrywać, że najlepszy dla zespołu był sezon 2008. Gdy do tej pory kibice Saubera świętowali podia średnio raz na rok, tak teraz mogli liczyć na nie praktycznie w każdym starcie. GP Australii i drugie miejsce Nicka Heidfelda. GP Malezji i mamy drugie miejsce Roberta Kubicy. W GP Bahrajnu obecny kierowca ORLEN Team wywalczył jak na razie jedyne pole position w historii ekipy. Za plecami Polaka znalazł się Felipe Massa i Lewis Hamilton. Ówczesne przepisy, gdy jeszcze obowiązywały tankowania aut, nie pozwalały na uzupełnianie paliwa przed startem wyścigu. Szybko się okazało, że ekipa postawiła wszystko na jedną kartę i Polak w trakcie niedzielnej rywalizacji jako jeden z pierwszych zjechał do boksów. Mimo to wywalczył trzecie miejsce za duetem Ferrari: Massą i Raikkonenem.

Po dwóch czwartych miejscach Kubicy w Hiszpanii i Turcji przyszedł czas na GP Monako. W kwalifikacjach Polak był piąty i wydawało się, że na ulicznym torze ciężko będzie poprawić pozycję. Kubica wspiął się jednak na wyżyny swoich umiejętności i linię mety przekroczył trzy sekundy za Lewisem Hamiltonem. To była zapowiedź tego, co wydarzy się już podczas kolejnego wyścigu. Trzeba otwarcie przyznać, że Polak był wówczas w jednej z najwyższych dyspozycji w swojej karierze.

Po rywalizacji na ulicach księstwa przyszedł czas na przenosiny do Kanady. Już w kwalifikacjach Kubica spisał się świetnie i wywalczył drugie pole startowe. Jak potoczył się wyścig, wie chyba każdy fan sportów motorowych w Polsce. Koszmarny błąd Lewisa Hamiltona, idealna taktyka Kubicy i po 70 okrążeniach toru Gillesa Villeneuve’a w każdym polskim domu pojawił się okrzyk radości. Obecny kierowca ORLEN Team odniósł pierwsze i jak na razie jedyne zwycięstwo w swojej i zespołowej historii. Co więcej BMW Sauber świętowało dublet, ponieważ Nick Heidfeld dotarł do mety za plecami Polaka. Wydawało się wówczas, że wszystko jest możliwe. Kubica został liderem klasyfikacji kierowców, a zespół awansował na drugie miejsce wśród konstruktorów, trzy punkty za Ferrari. Niestety później było już tylko gorzej.

Szefostwo zespołu mimo ogromnych szans na wywalczenie mistrzowskich tytułów podjęło decyzję o zaprzestaniu rozwoju aktualnego auta.  Skoncentrowano się na przyszłorocznym modelu. Sprawiło to, że Kubica w jedenastu stratach był raz drugi i dwa razy trzeci. Heidfeld wywalczył dwa drugie miejsca. Najlepszy sezon w historii zespołu poszedł na marne. Kubica ostatecznie został sklasyfikowany dopiero na czwartym miejscu wśród kierowców. Zespół wywalczył trzecie miejsce. O tym jak zła była decyzja BMW świadczy fakt, że w 2009 roku kierowcy wywalczyli jedynie dwa podia, zespół był szósty w stawce i marka wycofała się z projektu F1.

Bez fabryki nie powalczysz

Brak fabrycznego wsparcia mocno odbił się na zespole. W 2010 roku w pierwszych sześciu wyścigach kierowcy zdołali dotrzeć do mety tylko dwa razy. Rok później poprawiono skuteczność, ale nadal ciężko było marzyć o wynikach z „czasów Kubicy”. Ostatnim drygiem dobrych rezultatów był sezon 2012. Sergio Perez wywalczył dla zespołu trzy podia, a Kamui Kobayashi jedno. Trzecie miejsce Japończyka w domowym wyścigu było ostatnim podium Saubera. Na kolejne czekamy już ponad osiem lat.

Przeczytaj również