Pojechali z Zakopanego do Gdańska autem elektrycznym. Nie uwierzysz, ile razy musieli się zatrzymać na ładowanie

Jaka jest główna wada samochodów elektrycznych? Ciągłe ładowanie i brak możliwości pokonania dłuższej trasy – powie pewnie większość osób. Zasięg to wciąż według wielu osób jest poważny problem. Sprawia, że trasę musimy zaplanować w zupełnie inny sposób. Musimy patrzeć, gdzie po drodze są ładowarki i doliczyć sobie czas, który musimy przy nich spędzić. Ale czy na pewno jest aż tak źle?

ładowanie samochód elektryczny zakopane gdańsk marczyk gospodarczyk
Podaj dalej

Ile razy zatrzymywali się na ładowanie?

Samochody elektryczne to technologia, która wciąż jest rozwijana. Fakty są takie, że jeżeli ktoś z was po 2035 roku będzie chciał kupić sobie nowy samochód, będzie to tylko elektryk. Unia bowiem zakazała sprzedaży nowych samochodów spalinowych właśnie po 2035 roku. Według wielu osób technologia ta w tym momencie nie jest jeszcze wystarczająco rozwinięta. Wciąż wiele jest tu mankamentów, które mogłyby w jakimś stopniu utrudniać codzienne funkcjonowanie. W mieście problem jest mniejszy… ale co wtedy, kiedy wyjedziemy w dłuższą trasę?

ładowanie samochód elektryczny zakopane gdańsk marczyk gospodarczyk

Podstawowym problemem nie jest samo ładowanie. Czynność sama w sobie. Problemem jest to, ile to ładowanie aktualnie trwa. Moglibyśmy zatem stwierdzić, że problem można rozwiązać na dwa sposoby. Albo produkować baterie znacznie wydłużające ten zasięg, aby ładować auto trzeba było jak najrzadziej… albo po prostu sprawić, aby ładowanie trwało o wiele krócej. Spędzenie nawet dwóch godzin pod szybką ładowarką to jednak spora strata czasu. Nie mówiąc nawet o ładowaniu przy wolnej ładowarce, dziesięć, albo dwanaście godzin.

Znana polska załoga rajdowa – Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk – postanowiła sprawdzić jak ta kwestia zasięgu wygląda w rzeczywistości. Duet ORLEN Team postawił przed sobą wyzwanie. Marczyk – czyli kierowca rajdowy – postanowił, że trasę z Zakopanego do Gdańska pokona samochodem elektrycznym. Dokładniej mówiąc Skodą Enyaq. Z kolei Gospodarczyk – czyli jego pilot – wsiadł w Zakopanem w pociąg. Panowie chcieli ustalić, kto dotrze na plażę Stogi w Gdańsku szybciej. Kto przegra – stawia dorsza nad morzem.

Kto wygrał?

Trasa w przypadku Marczyka liczyła dokładnie 653 kilometry. To mogło okazać się nieco problematyczne, zważając na to, że po naładowaniu Enyaqa do 100%, sugerowany zasięg wynosił 542 kilometry. Kierowca ORLEN Team chciał udowodnić, że trasę uda mu się pokonać na jednym ładowaniu. Podczas wyzwania jechał oszczędnie, nie przesadzał z prędkością oraz wykorzystywał ukształtowanie terenu. Trasę wybrał też w taki sposób, aby możliwie jak najmniej czasu spędzić na autostradach, ale jednocześnie aby wciąż liczyć się w wyścigu.

Średnie zużycie energii wyniosło 10,5 kWh. Marczyk pokonał trasę z Zakopanego do Gdańska na jednym ładowaniu. Ba – na plaży Stogi samochód wciąż pokazywał jeszcze 77 kilometrów zasięgu, co oznacza, że teoretycznie na jednym ładowaniu można by pokonać nawet 730 kilometrów. Natomiast taki ecodriving z całą pewnością nie oznacza szybkiej jazdy. Kto zatem wygrał wyzwanie? Kierowca elektryka, który musiał martwić się zasięgiem, czy pilot, który wygodnie podróżował sobie pociągiem?

Zaskoczenie?

Zwycięzcą wyzwania został Marczyk. Kierowca ORLEN Team nie tylko udowodnił, że trasę z Zakopanego do Gdańska można przejechać na jednym ładowaniu. Pokazał też, że można zrobić to o wiele szybciej, niż w przypadku jazdy pociągiem. Przyznajcie, że wy też jesteście zaskoczeni wynikami tego testu. Ja mimo wszystko nie spodziewałem się, że jest to trasa wykonalna na jednym ładowaniu…

Przeczytaj również