Za nami cztery rundy sezonu Profi Auto RSMP. Ostatnią był 30. Marma Rajd Rzeszowski. Zwycięzcami zostali Erik Cais i Jindriska Żakova z Czech. Drugie miejsce zajęli Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk. Załoga ORLEN Team tym samym zdecydowanie umocniła się w punktacji sezonowej. Ich przewaga nad drugą załogą w klasyfikacji wynosi 64 punkty. To dużo – bardzo dużo. To może być wręcz strata, której nikt już nie zdoła odrobić. Tym bardziej, że rywale nie do końca mają ku temu narzędzia.
Oczywiście nie piszę tu o narzędziach, jako o samochodach. Każdy z nich ma ten sam sprzęt. A jeśli nie ten sam, to niemal identyczny – o porównywalnych, bardzo zbliżonych osiągach. Ale Marczyk i Gospodarczyk są aktualnie na innym poziomie sportowym. Duet ORLEN Team na każdym rajdzie mistrzostw Polski pokazuje, czego nauczył się na trasach ERC. Udowadnia jednocześnie, że notuje niesamowity postęp i że droga, którą podąża, jest właściwa.
W Rzeszowie załoga nie wygrała. Ich strata do rywali z Czech wyniosła 16,1 s. Można powiedzieć, że decydującym okazał się OS6 Jodłowa 2. Tam Miko i Szymon stracili 18,4 s. Nie wynikało to z żadnego błędu, pomyłki, przestrzelonego zakrętu… Po prostu Cais pojechał „oes życia”. Zaryzykował, postawił wszystko na jedną kartę i odjechał. Zresztą, zawodnicy i eksperci z całego świata mówią, że Ford Fiesta Rally2 pracuje w takich mokrych, błotnistych warunkach wyjątkowo dobrze. O ile nie jest to topowy samochód kiedy jest sucho, tak w takich wymagających okolicznościach jest zaskakująco szybki.
To nie jest byle kto…
Odniosłem wrażenie, że wiele osób zlekceważyło to drugie miejsce. Pojawiały się wręcz komentarze, że duet ORLEN Team przegrał z jakimś zupełnie nieznanym zawodnikiem z drugiego szeregu. Nie ma to zbyt wiele wspólnego z prawdą. Cais dał się już poznać kibicom, nawet tym polskim. Dwa lata temu przyjechał na Rajd Rzeszowski i pokazał, co w nim drzemie. Po pierwszym dniu, czyli 6 odcinkach specjalnych, miał przewagę prawie 2 minut nad Szymonem Cieślakiem, wicemistrzem Polski w ośce z 2020 roku i prawie 3 minut nad Łukaszem Lewandowskim, późniejszym mistrzem Polski w ośce, w 2019 roku. Oczywiście Erik też jechał wtedy ośką.
Z jednej strony to zawodnik, który zaczął poważne rajdowanie w 2018 roku. Z drugiej jednak od samego początku ma wsparcie sponsorów i jest bardzo dobrze prowadzony. W pierwszym sezonie przejechał 11 rajdów w 5 krajach. Rok później zaliczył 10 rajdów, pełny sezon ERC i słynny du Var. Tegoroczny Rajd Rzeszowski był jego 10 występem w sezonie 2021. Nie ma tu mowy o żadnej przypadkowości. To profesjonalista, zajmujący się w swoim życiu wyłącznie rajdami. Kierowca bez cienia wątpliwości bardzo szybki. Porażka z nim nie może być powodem do wstydu.
Zresztą, o jakim wstydzie miałaby tu być mowa. Polski duet przegrał z Czechami o 16 sekund… Od początku obaj panowie pokazali, że tylko oni będą się liczyli w walce o zwycięstwo w Rzeszowie. Obaj pojechali naprawdę świetne zawody. Ale kilka chwil temu przeczytaliście fragment, w którym stwierdziłem, że reszta naszego krajowego podwórka nie ma już narzędzi do walki z Marczykiem. Dlaczego tak uważam?
Może jest już po zawodach?
Bo Marczyk wygrał z nimi poprzednie trzy rundy w przekonujący sposób. A w Rzeszowie trzeci w rajdzie Grzegorz Grzyb zakończył ze stratą minuty i 45 sekund. To nawet dobrze się składa, że to Grzyb był trzeci. Miko w tym roku – jak pisałem przed momentem – pokonał go o 1 minutę i 45 sekund. A teraz cofnijmy się 2 lata wstecz, na ten sam Rajd Rzeszowski, którym starałem się wam przedstawić osobę Erika Caisa. Wtedy Grzyb pokonał Marczyka o ponad 20 sekund.
Teraz już rozumiecie o co mi chodzi? Zobaczcie jak sytuacja się odwróciła w przeciągu 2 lat. Ile załodze ORLEN Team dały starty w ERC. Dlatego uważam, że znamy już mistrzów Polski 2021. Miko i Szymon na dobrą sprawę nie muszą się nawet pojawić we wszystkich pozostałych rundach. Zapewne odpuszczą Rajd Świdnicki-Krause, bo w tym samym terminie odbywa się 34. Rally Serras de Fafe e Felgueiras, czyli runda ERC – cyklu priorytetowego dla Marczyka. Ale mam takie wrażenie, że nawet gdyby duet Skody Fabii Rally2 evo odpuścił też Rajd Śląska, to i tak rywale ich nie dogonią, chociaż mogliby się bardzo zbliżyć.
Wtedy w zasadzie sytuacja byłaby dosyć prosta. Miko mógłby przypieczętować tytuł w Rajdzie Koszyc, który stanowiłby idealne testy przed 7. rundą ERC – Rajdem Węgier. Chociaż… nie wybiegajmy do października. Mam wrażenie, że pozamiatane może być już we wrześniu, po Rajdzie Śląska. Imprezie, którą Marczyk tak bardzo lubi i z którą identyfikuje swoje rajdowe początki. Tam może być już po sprawie – zarówno psychologicznie, jak i matematycznie.