Rzadko przedstawiam swoją subiektywną opinię na tematy motoryzacyjne. Bardziej koncentruję się na faktach i chcę zachować balans przez opisanie dwóch stron zagadnienia. Dzisiaj podzielę się swoimi obserwacjami z jazdy w większym mieście oraz z trasy, jaką pokonałem w ubiegły weekend. Odczucia z tej podróży były bardzo pozytywne.
Niecodzienna pora, ale…
Oczywiście na to, jak odbieramy trasę, ma wpływ wiele czynników. W moim przypadku znaczenie mogła mieć godzina podróży. W pierwszym dniu w drogę wyruszyłem około 3 nad ranem. O tej porze zazwyczaj ruch jest niewielki, jednak w pobliżu większych aglomeracji, jak Gliwice, Katowice i Kraków w okolicy godziny 6-7 rano można spodziewać się pierwszych porannych korków czy zwiększonego natężenia ruchu. Tak też było, ale w bardzo zaskakujący sposób. Większość kierowców ustępowała sobie miejsca, zachowywała odległość od pojazdu i co ważne jechała zgodnie z ograniczeniami prędkości.
Mniej wyścigów ze świateł
Również w przypadku jazdy w okolicach Krakowa zaobserwowałem, że jestem jednym z najszybszych kierowców, którzy ruszają ze świateł, jednak tutaj bardziej chodzi o czas reakcji na zmianę na sygnalizatorze. Najczęściej w dalszej fazie rozpędzania się byłem wyprzedzany przez dużo szybciej jadące auta. Teraz wszyscy osiągnęliśmy przepisową prędkość i co mnie totalnie zaskoczyło z dużym spokojem, hamowaniem biegami i zasadami eko jazdy zbliżaliśmy się do kolejnego skrzyżowania.
W Polsce zmienia się kultura jazdy?
Po bardzo intensywnym dniu pracy i powrocie do domu przez większość czasu autostradą A4 również zabrakło niebezpiecznych sytuacji, jazdy na zderzaku, czy mrugania światłami drogowymi. Większość kierowców zachowywała bezpieczną odległość i poruszała się równym tempem. Przez to podróż była dla mnie zdecydowanie przyjemniejsza i przede wszystkim wróciłem do domu z większą dawką energii niż zawsze. A jakie są Twoje przemyślenia na ten temat?