Właściciele elektryków w Nowym Jorku mają duży problem. Nie mają jak naładować swoich samochodów

Właściciele samochodów elektrycznych w Nowym Jorku mają ogromny problem. Przy ładowarkach tworzą się kilkugodzinne kolejki, a samochody nie są w stanie jeździć i zarabiać. Za taki stan rzeczy odpowiadają politycy, którzy wprowadzają kompletnie nierozsądne przepisy niedostosowane do otaczającej ich rzeczywistości. A będzie tylko gorzej.

Supercharger-ładowarki tesli
Podaj dalej

Właściciele elektryków mają gigantyczny problem

innowacje tesli w modelu Y
Pixabay

Wszyscy pamiętamy, gdy na wiosnę 2020 roku cały świat ogarnęła pandemia koronawirusa. Rządzący wprowadzili wówczas obowiązek noszenia maseczek, aby chronić górne drogi oddechowe i choć w minimalnym stopniu zabezpieczyć się przed przenoszeniem wirusa. Problem pojawił się bardzo szybko – na rynku nie było wystarczającej liczby maseczek. Nie da się jednak zasłaniać ust i nosa maseczką bez maseczki, więc wielu z nas musiało wziąć sprawy w swoje ręce i uszyć sobie maseczkę samemu. 

Sytuacja z samochodami elektrycznymi wydaje się być dziś bardzo podobna. Przepisy narzucają nam przesiadkę na samochody elektryczne, których infrastruktura cały czas kuleje – nawet w takich miejscach jak Nowy Jork. 

Radni miasta, które nigdy nie zasypia zadecydowali, że jeśli ktoś chce świadczyć usługi transportowe, musi w zasadzie posiadać samochód elektryczny. Przepisy te weszły w życie w zeszłym roku, a od tego czasu napłynęło prawie 5000 wniosków o wydanie licencji na przewóz osób. To oznacza ni mniej ni więcej pojawienie się 5000 nowych elektryków na drogach – tylko dla przewozu osób. 

Rozwiązanie nie jest proste do znalezienia

Tesla Supercharger - stacja ładowania
fot. Tesla

Duże stężenie mieszkańców i samochodów elektrycznych w zasadzie zawsze prowadzi do jednego – ogromnych kolejek na stacjach ładowania. Nie inaczej sytuacja wygląda w Nowym Jorku, a frustracja mieszkańców zaczyna sięgać granic. Problem polega też na tym, że w przeciwieństwie do maseczek, samochodu nie da się naładować siłą własnych rąk. 

Dziennikarze z portalu Inside EVs opisują całą sytuację, jaka zaistaniała obecnie w Nowym Jorku. Kierowcy muszą czekać godzinami, aby w ogóle stanąć w kolejce do ładowarki, po czym i tak nie są w stanie naładować swoich samochodów „do pełna”. 

Ellie Simpson, jeździ Teslą Model Y na platformie Uber:Jestem samotną matką trójki dzieci. Każdego dnia tracę 1,5 godziny swoich zarobków tylko dlatego, że swoję w kolejce, zamiast zarabiać więcej i mieć więcej jedzenia dla swoich dzieci. 

Kolejki do ładowarek będą tylko dłuższe

Tesla-ladowanie-rachunek-za-prad
fot. Tesla

W tym miejscu warto wspomnieć, że to dopiero wierzchołek góry lodowej, a prawdziwe problemy dopiero zaczną się pojawiać. W Nowym Jorku zarejestrowanych jest bowiem ponad 3 miliony samochodów. Modele elektryczne (i hybrydowe plug-in) stanowią jednak zaledwie 150 000. Samych elektryków jest tylko 30 000. To zaledwie 1 procent wszystkich samochodów na drogach Nowego Jorku. A ładowarki już są niezwykle oblegane. Co będzie, gdy flota elektryków zwiększy się do 10%? A to wciąż dalekie od marzeń polityków. 

Bezgod Hoja, kierowca platformy Uber:Regularnie czekam godzinę, żeby dostać się do ładowarki. Potem kolejną godzinę, aby naładować akumulatory co najmniej do 80 procent. 

Kierowcy zarabiający na życie przewożąc ludzi tracą na tym realnie bardzo dużo pieniędzy. A problemy te będą tylko narastać. Bowiem jak wspomnieliśmy, 99 procent samochodów w Nowym Jorku wciąż zasilanych jest benzyną lub olejem napędowym. 

Przeczytaj również