Jeremy Clarkson lubi szokować
Prezenter The Grand Tour, Jeremy Clarkson, ujawnił w swojej najnowszej kolumnie, że wiele lat temu podczas wakacji został pobity przez „greckiego buraka”. Brytyjczyk chciał uchronić swoją dziewczynę, Lisę Hogan, przed dotykaniem przez obcego faceta.
Jeremy napisał: – Zacznę od stwierdzenia, że nie jestem fanem Manchesteru United. Naprawdę kibicuję, kiedy przegrywają. Więc nie ma powodu, dla którego miałbym rzucić się na obronę ich kapitana. Ale czuję się zobowiązany opowiedzieć ci historię…
– Wiele lat temu na pewnej greckiej wyspie spędzałem wieczór na mieście. Wtedy moja dziewczyna została dotknięta przez obrzydliwie wyglądającego greckiego głupka.
Clarkson dodał, że próbował rozwiązać sytuację pokojowo, ale na nic się to zdało.
Rozmowa nie pomogła
– Po tym, jak z nim o tym porozmawiałem, dość stanowczo, on i jego koledzy wyprowadzili mnie na zewnątrz, gdzie kilka razy mnie uderzyli. Związali mnie węzłem, a kiedy leżałem bezradnie na ulicy, sikali na mnie.
– Udało mi się wdrapać do mojego jeepa Suzuki, którego wynająłem i wraz z moją dziewczyną i inną parą, która była z nami na wakacjach, pojechaliśmy do domu – napisał w swojej kolumnie dla The Sun.
Grupa greckich przestępców próbowała ścigać Jeremy’ego na „japońskich rowerach sportowych”. Ostatecznie w sprawę zamieszana została policja, która… aresztowała Clarksona za „nadużywanie greckiej flagi”.
– Po tym jak chłopaki odjechali na rowerach, a dziewczyny zabrały Suzuki, wsadzono nas do radiowozu, a ten nie chciał odpalić. Musieliśmy go pchać, co było strasznie irytujące. Gdy samochód toczył się jednak z górki, bez nas w środku, uciekliśmy.