Lamborghini Diablo SV jak z plakatu
Amerykański portal aukcyjny Bring a Trailer przywrócił sentymenty lat 90′ po tym jak w serwisie pojawiła się oferta na bajeczne Lamborghini Diablo SV z 1998 r. Ten supersamochód napędzany jest 5,7-litrowym silnikiem V12, który fabrycznie miał ponad 500 KM. Cała moc, jak i 580 Nm maksymalnego momentu obrotowego przekazywano 5-biegową manualną skrzynią tylko na tylną oś.
W tym egzemplarzu oś napędowa otrzymała dodatkowy mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu. To sprawia, że jest to prawdziwy „diabeł” wymagający nieco umiejętności. Dość powiedzieć, że to auto przyspiesza do setki w 4 sekundy i nie ma żadnego ABS-u czy kontroli trakcji. Samochód posiada regulowane z wnętrza zawieszenie i 18-calowe alufelgi, pod którymi skrywają się ogromne tarcze hamulcowe (340 mm z przodu).
Design Lamborghini Diablo SV urzeka zwłaszcza w tej wersji, ponieważ boki auta zdobią fabryczne naklejki SV (skrót od Super Veloce). Klimatu retro dodają oczywiście chowane reflektory i uchylane ku górze drzwi nożycowe. W środku zachwyca skórzana tapicerka, fotele kubełkowe i klimatyczna dźwignia zmiany biegów. Klimat lat 90′ potęguje odtwarzacz kaset magnetofonowych Alpine ze zmieniarką CD („gimby nie znajo”). Warto przypomnieć, że w tym roku zmarł projektant tego kultowego supercara, Marcello Gandini.
Czy jest sens kupować supersamochód z lat 90′?
Zakup używanego supersamochodu nigdy nie będzie zabawą dla biednych. Jednak w komentarzach pod aukcją, ciekawymi uwagami podzielił się użytkownik JX30, rzekomy posiadacz Diablo. Jak zauważa, jeśli samochód jest odpalany i chociaż odrobinę jeżdżony, to jest to naprawdę niezawodny pojazd. W takim przypadku pozostaną nam jedynie wymiany typowych elementów eksploatacyjnych. Jednak Diablo stojące bezczynnie w garażu wymaga wyjęcia silnika i prac konserwacyjnych ze względu chociażby na wyschnięcie uszczelek.
Oferowany na aukcji egzemplarz ma na liczniku 27 tys. km. Może być on przekłamany, co wskazano w ofercie. Ostatni właściciel miał dołożyć do tego przebiegu tylko ok. 600 km. Remont silnika V12 przeprowadzono w 2022 r., więc całkiem niedawno. Jeśli auto było chociaż odpalane, to możliwe, że nie wymaga wkładu finansowego. Pojazd zlokalizowany w Arizonie większość życia spędziło w Kalifornii. W marcu 2011 r. miało zaliczyć wypadek, w którym uszkodzono lewą stronę auta. Jednak jak pokazują zdjęcia i film, wszystko prezentuje się znakomicie.
W momencie publikacji najwyższą oferta wynosi 325 tys. dolarów, czyli ok. 1,26 mln zł. To dużo, ale warto zauważyć, że to dobry czas na zakupy w dolarach, ponieważ złotówka nie była tak mocna względem amerykańskiej waluty (ok. 3,88) od 3 lat. Aukcja kończy się we wtorek, 3 września o godz. 20:28.