Ten artykuł powstał w ramach płatnej współpracy z ORLEN.
Marczyk i Gospodarczyk w grupie pościgowej
Tegoroczny Rajd Wysp Kanaryjskich jest naprawdę interesujący. To na pewno jest impreza inna, niż wszystkie. Jeśli chodzi o sposób pokonywania odcinków specjalnych, to przypomina to trochę wyścig. Linia przejazdu – typowo wyścigowa, bez nawet najmniejszego uślizgu – jest tutaj kluczem do sukcesu. Liczy się precyzja, szanowanie prędkości, odpowiedni moment hamowania i trafienie w szczyt zakrętu. Nie ma mowy o poślizgach, używaniu hamulca ręcznego, czy „cięciu” zakrętów. Rzeczywiście, nieco bardziej przypomina to wyścig, aniżeli rajd. Ale taka jest tu charakterystyka…
Rajd Wysp Kanaryjskich jest unikatem i przez to w przyszłym roku nie będzie już rundą ERC, a WRC. Kibice często narzekają, bo „niewiele się tam dzieje”. Z drugiej strony spójrzmy na walkę o prowadzenie. W tym momencie prowadzą Yoann Bonato i Benjamin Boulloud. Ich przewaga nad drugimi Mathieu Franceschim i Andym Malfoyem wynosi natomiast… 0,3 s. Po przejechaniu 96 kilometrów w tempie sportowym Francuzów walczących o podium dzieli tyle, co mrugnięcie okiem. I to moim zdaniem jest absolutnie kapitalna sytuacja.
Walka o podium
Za Francuzami mamy całą grupę pościgową. Miejsca 3-15 dzieli w tym momencie niecałe pół minuty. Czym jest pół minuty w rajdzie samochodowym? Tym bardziej, że do przejechania pozostało 97 kilometrów odcinkowych. Umówmy się – w tej grupie wszystko może się wydarzyć. Ktoś, kto dzisiaj jest poza dziesiątką, może jutro walczyć o podium. Z drugiej strony ktoś, kto dzisiaj myśli o podium, może skończyć poza dziesiątką. Różnice są mikroskopijne i to naprawdę może się podobać.
W grupie pościgowej są również Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk. Załoga ORLEN Team zajmuje aktualnie 8. miejsce. Natomiast wspominałem już o tym, że różnice są niewielkie. Polaków od miejsca na podium dzieli w tym momencie 15,3 s, więc nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek rozstrzygnięciu sytuacji. Warto zwrócić uwagę na bezpośrednie otoczenie duetu wspieranego przez ORLEN. Zaledwie 0,4 s przed nimi jest Mads Ostberg – były fabryczny kierowca z WRC. Za Mikołajem i Szymonem są z kolei chociażby Aleksiej Łukjaniuk – 2-krotny mistrz Europy i 4-krotny zwycięzca tego rajdu, czy też Efren Llarena – mistrz Europy, reprezentant gospodarzy. Za Polakami są też Erik Cais, Simon Wagner, Filip Mares… a Martins Sesks traci do naszych półtorej minuty.
Decydujące starcie
Jutrzejsza rywalizacja zapowiada się wybornie. Zawodnicy pokonają sześć odcinków specjalnych. Podobnie jak dzisiaj, będą to dwie pętle po trzy odcinki specjalne. Mówimy tutaj o próbach Arucas – Firgas, Moya – Valleseco oraz San Mateo – Valsequillo. Ten środkowy to prawdziwy gigant – jego długość wynosi prawie 28 kilometrów. Kto wie – może to właśnie tam rozstrzygną się losy rajdu? Wszak tutaj chodzi nie tylko o zachowanie koncentracji… ale też o przegrzewające się opony. Trzymajmy kciuki za Marczyka i Gospodarczyka w tej walce. Ona zapowiada się wspaniale.