Fotoradar budzi respekt, ale i tak łatwo dać się złapać
W Polsce z roku na rok przybywa fotoradarów, ale nie jest to budzące ogromny respekt tempo wzrostu. Bardziej w ostatnim czasie postawiono na wymianę urządzeń na nowocześniejsze, czyli zdecydowano się pójść w jakość, a nie w ilość. Mimo to polskich dróg w wielu miejscach i tak patroluje blisko 550 fotoradarów. Znajdują się one w miejscach uważanych potencjalne za najbardziej niebezpieczne. Niewątpliwie tam, gdzie one są znacząco spadła liczba różnego rodzaju zdarzeń drogowych.
Najbardziej narażeni na konsekwencje związane ze złapaniem są kierowcy podróżujący w województwach mazowieckim, wielkopolskim, małopolskim i lubelskim. To właśnie tam znajduje się największa liczba fotoradarów. Jeżdżąc jednak zgodnie z przepisami i zwracając uwagę na znaki drogowe, naprawdę ciężko jest dać zrobić sobie zdjęcie. Choć z drugiej strony patrząc na liczbę kierowców, którzy dają się złapać aż ciężko w to uwierzyć.
Zdecydowanie lepiej niż fotoradar na drogach sprawdza się tzw. odcinkowy pomiar prędkości. CANDAR w ostatnim czasie sporo inwestuje w tego typu rozwiązanie, bowiem nie ma co się oszukiwać – jest ono zdecydowanie bardziej skuteczne. Liczba tego typu kamer kontrolujących prędkość w Polsce dobija już do osiemdziesięciu. Kierowca zobowiązany jest do tego, aby zwolnić nie w danym miejscu, lecz na całym danym odcinku. To przyczynia się do tego, że całą drogę należy jechać z limitem prędkości, jaki został ustanowiony.
W 2024 roku wiele zmian
Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym w tym roku nie spocznie na postawionym celu, a więc zwiększeniu bezpieczeństwa. Na ten moment wymieniono w całym kraju 247 urządzeń, a 26 znalazło nowe lokalizacje. W tym roku wymienianie mają podlegać kolejne fotoradary, a także mają być stawiane one w nowych miejscach. Podobnie wygląda kwestia związana z odcinkowymi pomiarami prędkości, gdzie także będzie ich więcej.
Nowością na pewno są kamery na skrzyżowaniach, które wyłapują przejazdy na czerwonym świetle. Ich liczba stale rośnie. A trzeba pamiętać, że kierowca za takie wykroczenie otrzymuje mandat w wysokości 2000 złotych i 15 punktów karnych. W najbliższym czasie zamontowanych zostanie kolejnych 20 tego typu urządzeń. Chwila nieuwagi może doprowadzić do tego, że kierowca bardzo szybko straci swoje uprawnienia, jeżeli ma już niewielką ilość punktów karnych na swoim koncie.
Warto zatem zachowywać ostrożność przed każdym urządzeniem, które czyha na naszej drodze. To nic innego, jak tylko niepotrzebny wydatek za pośpiech, który bardzo często okazuje się zbędny.