Film Netflix i scena z udziałem samochodów Tesli wywołała ogromną dyskusję
Nie jest tajemnicą, że istnieje prawdopodobieństwo, że hordy autonomicznych samochodów można zamienić w broń przeciwko ludzkości. Jakkolwiek brzmi to nieco głupio, to wiadomo, że nauka potrafi wiele zdziałać. Technologie, jakie oferuje Elon Musk w samochodach Tesli to dla europejskich ( i nie tylko) producentów jeszcze taka trochę czarna magia.
W świetnym filmie Netflix (w tłum. „Zostaw świat za sobą„) oglądamy świat głównych bohaterów, który staje w obliczu cyberataku na olbrzymią skalę. Wszystko po to, by zapanowała anarchia, która sparaliżuje kraj. Bohaterowie muszą się z tym faktem pogodzić, gdyż jakakolwiek możliwość ucieczki zostaje wyeliminowana. Tak, to trochę brzmi przerażająco. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę fakt, że przeszkodą w jednej ze scen stają się hordy samochodów Tesli. Bohaterka napotyka na ich wraki, kiedy dociera do wjazdu na autostradę, który jest nimi zablokowany.
Kiedy wysiada ze swojego Jeepa, aby sprawdzić, co się stało, dostrzega specyfikacje samochodów na przedniej szybie, a w niej opcję „w pełni autonomicznej jazdy”. Chwilę później zrozumie, co to oznacza, choć w filmie dokładnie nie wyjaśniono, co się stało. To właśnie ta scena poruszyła wielu widzów. W efekcie głos w tej sprawie zabrała też sama Tesla.
Co mówi na ten temat firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem?
By lepiej zrozumieć prawdziwość tej sceny lub nie, warto pokusić się o opinie specjalistów. Wiadomo przecież, że dzisiejsze samochody coraz częściej są pojazdami definiowanymi programowo i napędzane dzięki zaawansowanym funkcjami komputera. Dodatkowo wiele aktualizacji oprogramowania dokonuje się bezprzewodowo. Kwestia hakowania i bezpieczeństwa takich pojazdów jest więc sporym problemem w motoryzacji.
Dziennikarz Insideev, aby wyjaśnić tę kwestię, skorzystał z wiedzy specjalistów z firmy Upstream. Ci zajmują się cyberbezpieczeństwem i współpracują z różnymi producentami samochodów, aby zapobiegać lukom w ich zabezpieczeniach. Zatem, czy taka sytuacja z udziałem Tesli w filmie sugerująca, że przejęto nad nimi kontrolę, jest prawdopodobna?
„Jest to możliwe, ale niezbyt prawdopodobne, powiedziała Shira Sarid-Hausirer, która kieruje marketingiem Upstream. „To naciągane, a nie urojeniowe. To futurystyczne, bądźmy szczerzy. Ale czasami rzeczywistość może pokonać twoją wyobraźnię”.
Na dowód tej wypowiedzi istnieje kilka przykładów. Na przykład w zeszłym roku hakerzy w Moskwie manipulowali systemami nawigacji używanymi przez firmę taksówkarską. Skierowali w to samo miejsce dziesiątki samochodów, powodując ogromne korki. To już nie fikcja.
Film Netflix doczekał się komentarza ze strony dyrektora generalnego Tesli
W związku z tym, że samochody Tesli też już hakowano, ale „życzliwie”, to oglądający ten film mogli pomyśleć, że masowe zdalne włamanie do Tesli jest prawdopodobne.
Dyskutowana scena doczekała się komentarza ze strony dyrektora generalnego Tesli, Elona Muska na platformie X ( niegdyś Twitter). Jednak jego wypowiedź ograniczyła się do stwierdzenia, że samochody Tesli „można ładować się z paneli słonecznych, nawet jeśli świat ogarnie szaleństwo Mad Max i nie będzie już benzyny!”.
Autopilot i Full Self-Drive nie mogą i nie działają bez ludzkich kierowców za kierownicą. Funkcja Inteligentnego Przywołania (Smart Summon) w niektórych Teslach jest już bardzo blisko, ale jej funkcjonalność jest niezwykle ograniczona.
Obecnie w ofercie Tesli nie ma w ogóle modeli w pełni autonomicznych. Wszystkie systemy automatycznego wspomagania kierowcy (ADAS) wymagają monitorowania przez człowieka. Tyle że jest prawdopodobne, żeby oryginalny pojazd zdefiniować na nowo programowo.
Jak informuje Insideev, w zeszłym roku grupie badaczy udało się włamać do samochodów Tesli podczas konferencji współsponsorowanej przez amerykańskiego giganta. W innym przypadku 19-letni haker uzyskał zdalny dostęp do ponad dwudziestu Tesli na całym świecie, otwierając drzwi i okna, a nawet trąbiąc klaksonami ze swojego komputera.
„To nie jest jeszcze bliskie pełnej kontroli” – wyjaśnia Sarid-Hausirer. „Ale jeśli chcemy wziąć ten scenariusz z filmu Netflix, to atakujący mogliby otworzyć szyby podczas jazdy, włączyć klakson, majstrować przy klimatyzacji, radiu i systemach informacyjno-rozrywkowych, zablokować, odblokować i uruchomić samochód zdalnie… wszystko to z pewnością stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa”.
Jak dowiadujemy się z wypowiedzi specjalistów, współczesne samochody sterowane oprogramowaniem są podatne na zagrożenia.
Nie tylko producent Tesli- cała branża musi popracować nad dwoma kwestiami
Jeśli chodzi o współczesne samochody, które dzisiaj mamy to specjaliści wskazują na dwie główne luki w zabezpieczeniach. Są to bezprzewodowe aktualizacje i interfejsy API, czyli zasadniczo interfejs między samochodami a różnymi aplikacjami stron trzecich.
Wszystkie przesyłane strumieniowo przesyłane dane otwierają wrota pomiędzy samochodem, a czymś innym, co te dane przesyła. Nowoczesne funkcje to wyzwanie dla hakerów, którzy mogą pracować nad tym, by uzyskać dostęp do samochodów.
Takim sytuacjom należy zapobiegać, a pojazdy Tesli nie są jedyne, które wymagają uwagi pod tym względem. Każdy producent powinien zakładać, że znajdzie się ktoś, kto odnajdzie jakąś lukę w systemie. Wtedy muszą mieć kogoś, kto natychmiast ją naprawi.
Nie jest tajemnicą, ze wielu kierowców podróżuje z nawigacją, jako podstawowym narzędziem w podróży. Taka nawigacja w pojeździe autonomicznym mogłaby posłużyć hakerom do przekierowania kierunku jazdy do innego celu niż ten pierwotnie obrany.
Przypadek pokazany w filmie jest bardzo skrajny. Nie odnotowano takiego zdalnego przejęcia całych flot samochodów. Nauka płynąca z filmu powinna jednak znaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistości.
„To nie jest włamanie do IT, podczas którego ktoś penetruje serwer” – powiedziała. „To jest samochód, prawda? Może robić rzeczy, którym chcielibyśmy zapobiec, na przykład zderzenia ze sobą lub z budynkami”- podsumowuje temat Shira Sarid-Hausirer z firmy Upstream.