Verstappen musiał powalczyć
Sprint w Belgii liczył zaledwie jedenaście okrążeń, ale przyniósł emocje jak niejeden niedzielny wyścig. Na początku sedziowie zdecydowali się na opóźnienie startu o 35 minut ze względu na przełożone kwalifikacje. Deszcz przyczynił się do dołożenia do planowanego czasu startu dodatkowych trzydziestu minut.
Zanim zaczęła się właściwa batalia przejechano pięć okrążeń za samochodem bezpieczeństwa. Gdy ten zjechał z toru wielu kierowców zdecydowało się na zmianę opon. To samo uczyniła reszta na kolejnym okrążeniu. Dzięki sprawnej pracy mechaników McLarena na czele znalazł się Oscar Piastri.
Kierowca McLarena miał trzy sekundy zapasu nad Maxem Verstappenem, ale po kolizji Fernando Alonso na torze ponownie pojawił się samochód bezpieczeństwa. Po wznowieniu rywalizacji mistrz świata szybko poradził sobie z debiutantem i dowiózł wygraną do mety. Trzecie miejsce wywalczył Pierre Gasly. Punkty wywalczyli także Carlos Sainz, Charles Leclerc, Lando Norris, Lewis Hamilton i George Russell.
Marsz po mistrzostwo
Max Verstappen nie zwalnia tempa w swoim marszu po kolejną mistrzowską koronę. W tym sezonie zdecydowanie dominuje nad resztą stawki. Po sobotnim sprincie ma już 118 punktów przewagi nad Sergio Perezem. Trzeci Fernando Alonso traci 150 punktów. Cztery punkty do wirtualnego podium brakuje Lewisowi Hamiltonowi. Czołową piątkę zamyka Carlos Sainz, który ma punkt zapasu nad George’em Russelem.
– Decyzja o zastaniu na torze była bezpieczna. Mógłbym zostać zablokowany w boksach, gdybym zjechał od razu. Było ryzyko kolejnej neutralizacji i wtedy dużo bym stracił. Wiedzieliśmy, że jesteśmy szybcy i to było widać, gdy zmieniliśmy opony na przejściowe – komentował swój triumf Verstappen.