Policja ma nową broń. 100% skuteczności
„Znak B-20 „stop” oznacza zakaz wjazdu na skrzyżowanie bez zatrzymania się przed drogą z pierwszeństwem” – informuje rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Wydaje się, że przepis ten jest jasny i w pełni zrozumiały. Natomiast okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Kierowcy widzą ogromną czerwoną tablicę z równie dużym napisem STOP i zdaje się, że w dalszym ciągu mają problem z interpretacją. Nie wiedzą, co to oznacza? Nie rozumieją?
Kierowcy w Polsce na ogół nie przestrzegają przepisów ruchu drogowego. Więc w sumie nie ma co się dziwić temu, że nie stosują się też do znaku B-20. Kompletnie inną kwestią jest, czy tenże znak B-20 zawsze znajduje się w odpowiednim miejscu. Z tym… może być różnie. Każdy medal ma dwie strony. Kierowcy nie przestrzegają przepisów. To fakt. Wiele przepisów ruchu drogowego w naszym kraju to żart. A nawet jeśli nie sam przepis, to zastosowanie go w rzeczywistości. To też fakt, z którym nie da się dyskutować.
Tym razem dostaliśmy nagranie z Włocławka. Policjanci wykorzystali swojego drona i ustawili się w okolicy skrzyżowania ze znakiem stopu. I oczywiście nie trzeba być geniuszem, aby się domyślić, że kierowcy wpadali jak śliwka w kompot, jeden za drugim. Kwestia w tym, że drona nie widać. Nikt się nie spodziewa, że to urządzenie lata mu nad głową. Nikt cię o nim nie ostrzeże, nigdzie nie widać patrolu policji. A przecież wielu polskich kierowców przepisy przestrzega tylko wtedy, gdy widzi w okolicy policję.
Przepisy są złe?
Wina kierowców jest w tym przypadku oczywista. Nie da się z tym dyskutować. Ewidentnie widzimy, jak kolejne samochody nie zatrzymują się na znaku stopu i po prostu wjeżdżają na skrzyżowanie. Kierowca zatrzymany kilkaset metrów dalej nie ma pola do obrony. Po prostu, pozostaje mu przyjąć mandat i odjechać. Napisałem, że wina kierowców jest w tym przypadku oczywista. W świetle widzenia przepisów prawa – naturalnie. No właśnie… i w tym momencie należy coś rozgraniczyć.
Kierowcy złamali tutaj przepis – tak. To fakt – to oczywistość. Natomiast czy koniec końców w rzeczywistości zrobili coś złego? Z nagrania ewidentnie wychodzi na to, że nie. Nie spowodowali żadnego zagrożenia. Nie było tutaj nawet odrobiny jakiejś awaryjnej sytuacji. Nic się nie wydarzyło. Jak już zauważył jeden z komentujących, może po prostu takie nagranie to „najlepszy dowód na to, że trzeba zlikwidować znak stop i postawić zwykły ustąp pierwszeństwa”? Ewidentnie widać po tym nagraniu, że znak ustąp pierwszeństwa raczej by wystarczył.
Przepisy są do zmiany?
„Faktycznie widać, że chodzi o bezpieczeństwo… budżetu. No na drodze niczego to nie zmieniło” – pisze pan Przemysław. „Ruch jak widać na tym skrzyżowaniu nie jest bardzo duży a widoczność też raczej dobra. Wystarczyłby więc znak ustąp pierwszeństwa, ale wtedy nie byłoby za co wystawić mandatu” – dodaje pan Marek. Opinie internatów są raczej jednoznaczne. Czy na pewno wszystko tutaj było w porządku? Czy aby na pewno ci kierowcy zasługiwali na to, żeby ukarać ich mandatem? Jakie niebezpieczeństwo spowodowali?