Masz filtr DPF w hybrydzie? Musisz uważać
W ciągu zaledwie dwóch lat liczba takich kradzieży wzrosła o szokujące 850%. A powód jest w zasadzie tylko jeden – koncentracja dużej wartości w małym i łatwym do kradzieży przedmiocie. Kiedyś był DPF, a teraz… Teraz celem są hybrydy.
Oczywiście, złodzieje potrafią bardzo szybko przystosować się do otaczających ich realiów. Mogą śledzić rozwój technologii i stosować najnowocześniejsze sztuczki, aby jak najszybciej i jak najdrożej dotrzeć do tego, co jest na wyciągnięcie ich ręki. Kradzież całych samochodów w celu ich spieniężenia jest coraz rzadsza – łatwiej i bezpieczniej jest sprzedawać je na części. A najmniej ryzykowna jest kradzież pewnych elementów.
Złodzieje coraz częściej koncentrują swoje wysiłki na samochodach hybrydowych. Wyposażone są one w bardzo drogie podzespoły, których kradzież zazwyczaj nie stanowi żadnego problemu. Kiedyś był to DPF, a dziś nawet bardzo cenne baterie.
Toyota Prius na czele zestawienia
Choć brzmi to mało prawdopodobnie, w internecie krążyły już udokumentowane przypadki złodziei kradnących baterie tuż pod nosem właściciela. Perspektywa szybkiego wzbogacenia się jest silniejsza niż potencjalne problemy z prawem. Choć wykraść 80 kilogramów ogniw z powiedzmy, podłogi Toyoty Prius, nie jest łatwym zadaniem, to jednak zdarza się to coraz częściej.
W Polsce nikt nie podaje podobnych statystyk, ale dane z USA wskazują, że kradzieże katalizatorów czy filtrów DPF z samochodów hybrydowych są dużo częstsze, niż w przypadku konwencjonalnych. Najpopularniejsza jest tutaj druga generacja Toyoty Prius, w przypadku której istnieje szeroki rynek zainteresowanych stron.
Dlaczego hybrydy? Konwencjonalny katalizator to zarobek około 700 złotych. Za katalizator z Priusa złodzieje mogą dostać nawet 5000 zł. To ogromna kwota jak za jedną część, która sprawni złodzieje wyciągają z samochodu w kilkadziesiąt sekund. Nic dziwnego, że liczba tych kradzieży rośnie w zatrważającym tempie.
Dane Highway Loss Data Institute mówią o wzroście liczby tych przypadków o 850% w latach 2019-2021. Przy coraz większej liczbie podobnych samochodów na drogach, trend ten z pewnością będzie kontynuowany w przyszłości.