Polacy na nowo odczują inflację przez diesel i benzynę
Jak na razie inflacja próbuje być zbijana tarczą antyinflacyjną 1.0 i 2.0. Główny jej cel to obniżenie ceny paliw, bowiem to one w dużej mierze przyczyniają się do wzrostów cen. W tym momencie mamy ceny paliw blisko niższe o złotówkę, niż powinny być w rzeczywistości. Tego typu rządowa ”promocja” trwa jednak do końca lipca. Później wszystko ma wrócić do normy.
Niestety okazuje się, że rosnące ceny to nie był tylko chwilowy skok. Cały czas świat mierzy się z rosnącymi cenami ropy, a nie jest to proste. Tylko w tym roku baryłka podrożała już o około 10 dolarów. Tym samym wiele wzorów, wyliczeń i wykresów można wrzucić do kosza. Dziś szacuje się, że po zniesieniu tarczy antyinflacyjnej inflacja skoczy na 11-12 procent.
To bardzo dużo i znacznie więcej niż obecnie. A nie można zapominać, że przewidywania wskazują na to, że cena za ropę wówczas może krążyć w okolicach 100 dolarów. Wtedy diesel i benzyna już dawno wrócą do cen sprzed tarczy antyinflacyjnej. Tym samym za diesel i benzynę przyjdzie nam wszystkim płacić powyżej 7 złotych za litr.
Trudne zniesienie tarczy antyinflacyjnej
W sytuacji kryzysowej rząd już zapowiedział, że tarcza antyinflacyjna zostanie przedłużona. I jak na razie to właśnie taki scenariusz się rysuje. Tyle tylko, że nie można być to działanie, które będzie funkcjonowało na dłuższą metę. Dlatego też prędzej czy później będzie musiał nadejść moment zniesienia jej.
Skok inflacji wydaje się być nieunikniony w takim momencie. Nie dość, że już wówczas najprawdopodobniej będziemy się mierzyć z wysoką ceną za diesle i benzynę, to będzie ona znacząco jeszcze większa. Dziś ciężko przewidzieć scenariusz, który spotkamy na stacjach paliw, w sklepach, czy w normalnym życiu.