Rządowa tarcza, przez którą ceny paliwa spadły do poziomu ok. 5,70 zł za litr wielu osobom przypadła do gustu. Diesel i benzyna w końcu potaniały, a przecież wciąć mamy w głowach świeży obraz, kiedy kosztowały ponad 6 zł. No ale… właśnie – już było 5,70 zł. Tymczasem w minioną środę diesel średnio w Polsce kosztował już 5,77 zł. Co się dzieje?
Wydaje się, że kierowcy samochodów na olej napędowy znów mają przed sobą ciężkie chwile. Portal „e-petrol” opublikował wczoraj prognozę cen na dni 17-23 stycznia. Według tej prognozy diesel ma kosztować średnio od 5,78 do 5,90 zł. A zatem, wszystko wskazuje na to, że nie ma nawet mowy o tym, żeby aktualna cena się utrzymała. Według „e-petrol” czeka nas podwyżka i w niektórych miejscach może być ona bardzo widoczna.
Zresztą, nieciekawie wygląda też zakres prognozowanych cen benzyny. Też raczej powinniśmy się spodziewać wzrostów cen, aniżeli spadku. Zastanawiam się na ile w ostatnich tygodniach sytuację poprawiła rządowa tarcza? Oczywiście obniżenie akcyzy miało bardzo duży wpływ na cenę – na tak drastyczny jej spadek. Natomiast tak czy inaczej już wtedy sytuacja na rynku była taka, że paliwo taniało.
Oczywiście nie byłoby w tym momencie mowy o cenach na poziomie 5,70 zł za litr, ale nawet po samych reakcjach rynku paliwo mogłoby kosztować teraz 5,90 zł za litr. Oczywiście teraz trend się odwraca. Paliwa znów drożeją i diesel tak czy inaczej zbliża się do bariery 5,80 zł. Naturalnie za niedługo czeka nas kolejna obniżka – tym razem VAT-u. Paliwa znów potanieją. Miejmy jednak na uwadze, że jest to rozwiązanie – co się podkreśla w każdej wypowiedzi – czasowe! Oprócz tego jest oczywiście sztuczne. Nie chcę sobie wyobrażać co będzie w momencie, kiedy komuś przyjdzie jednak do głowy za pół roku przywrócić VAT i akcyzę do „normalnych” poziomów. Po ile wtedy będziemy tankować? 6,50? Czy może więcej?