To był nieprawdopodobny wyścig o Grand Prix Abu Zabi. Jedna z największych rywalizacji w historii F1 zakończyła się na torze Yas Marina Circuit. Lewis Hamilton kontra Max Verstappen. Mercedes kontra Red Bull. Widmo potężnej kraksy, widmo pobicia legendarnego rekordu Michaela Schumachera… albo nowego mistrza świata. Wszyscy szykowali się na absolutne trzęsienie ziemi w Abu Zabi.
Wszystko zaczęło się już na pierwszym okrążeniu. Lewis Hamilton znakomicie wystartował i wyprzedził startującego z pole position Maxa Verstappena. Na długiej prostej Holender zaatakował Brytyjczyka i próbował wcisnąć się w lukę na dojeździe do zakrętu. Verstappen wywiózł Hamiltona za tor, zyskując jednocześnie pozycję.
Hamilton nie miał jednak zamiaru ustępować. Ściął zakręt i tak czy inaczej wyjechał w tej sytuacji przed Verstappenem. To był książkowy przykład zyskania pozycji poza torem. Inne zdanie mieli natomiast sędziowie. Ci stwierdzili, że Verstappen uderzył w Hamiltona i wyrzucił go z toru. Według nich Brytyjczyk był bez winy i nie musiał oddawać kierowcy Red Bulla pozycji. Powiedzieć o tej sytuacji, że była kontrowersyjna, to jak nic nie powiedzieć.
To jeszcze nic…
Po kilku okrążeniach Verstappen zjechał na zmianę opon. Ogumienie zmienił też Hamilton, który coraz bardziej zbliżał się do Sergio Pereza, lidera wyścigu, który jeszcze opon nie zmieniał. Zadanie dla Meksykanina było proste – utrzymać kierowcę Mercedesa za sobą. Walka, jaką wtedy zobaczyliśmy, będzie przedmiotem rozmów jeszcze przez bardzo długi czas.
Perez bronił się kapitalnie. Jeśli już tracił pozycję, to natychmiast ją odbijał. To był kapitalny pokaz umiejętności. Powiedzmy tylko, że kiedy Perez zaczął zwalniać Hamiltona, Verstappen tracił do Brytyjczyka ponad 8 sekund. Kiedy Hamiltonowi wreszcie udało się wyprzedzić Meksykanina, Verstappen był już… 1,5 s za nim! To był wybitny pokaz zespołowej pracy. Verstappen znów mógł dziękować bogu, że ma u boku Pereza. Zresztą sam określił go legendą. Powiedzmy tylko, że Bottas, który w teorii miał pomagać Hamiltonowi, był wtedy daleko, bodajże na 6. pozycji.
Kosmiczny koniec sezonu
Trzecim – po zderzeniu i pokazie Pereza – punktem zwrotnym w tym wyścigu, był wirtualny samochód bezpieczeństwa. Został on wprowadzony po awarii bolidu Antonio Giovinazziego. To była kapitalna okazja ku temu, aby zmienić opony. Kto zaryzykuje? Jaka będzie strategia? Hamilton został… Verstappen zmienił. Po chwili okazało się, że Holender jedzie kapitalnym tempem. Różnica wynosiła 17 sekund – rozpoczęła się pogoń po mistrzostwo świata kierowcy Red Bulla.
Wciąż za mało plot-twistów? Sześć okrążeń przed końcem rozbija się Nicholas Latifi. Safety car! Max Verstappen natychmiast zmienia opony na miękkie. Hamilton zostaje na zużytych twardych! Red Bull myśli o ostatecznym ataku po zjeździe samochodu bezpieczeństwa. Nasuwało się tylko pytanie – czy safety car zdąży zjechać przed końcem wyścigu? Po chwili pojawiła się kolejna kuriozalna decyzja sędziów – zdublowane samochody nie mogą się oddublować! Dezorientacja – jednak mogą. Co działo się w Abu Zabi? Co najlepszego robili tam sędziowie?!
Ostatnie okrążenie – zjeżdża samochód bezpieczeństwa i… po niewiarygodnej walce Verstappen wygrywa wyścig! A to oznacza tylko jedno – Max Verstappen mistrzem świata! Absolutnie niewiarygodny finisz sezonu! Co to było! To jest dzień, który będzie wspominany przez pokolenia!