Pisaliśmy już o tym, że takie firmy, jak Uber, czy Bolt, mogą wycofać się z europejskiego rynku. To znaczy na razie są to wyłącznie podejrzenia dziennikarzy. Chodzi przede wszystkim o kurierów dowożących jedzenie – m.in. dla Glovo, Bolta, czy Uber Eats. Natomiast naturalnie ten sam przepis dotyczył będzie też kierowców. Chodzi o wszystkich kierowców świadczących usługi dowożenia jedzenia oraz realizowania przejazdów za pośrednictwem aplikacji – tłumaczy „money.pl”.
Mowa o 4,1 miliona osób. Zmiany oznaczałyby zwiększenie kosztów na poziomie 4,5 miliarda euro rocznie. Oczywiście firmy grzmią i straszą, że po wprowadzeniu takich zmian wycofają się z Unii Europejskiej. „Money.pl” za przykład podało hiszpańskie zmiany przepisów i Deliveroo, które wycofało się z tamtego rynku po wprowadzeniu podobnych przepisów. Pozostałe firmy miały tam zdecydowanie ograniczyć swoją działalność.
Ustalmy kilka faktów. Z natury osoba zatrudniona w jakiejś firmie powinna posiadać umowę o pracę. Mówimy tu o jakiejś absolutnej oczywistości. Kwestią sporną jest czy te osoby nie mogą być na samozatrudnieniu i od razu muszą stawać się pracownikami etatowymi. Chociaż… jacy z nich przedsiębiorcy? Ale o tym za moment… Dla nich na pewno umowa o pracę byłaby korzystniejsza, bo mieliby wynikające z tego określone przywileje i prawa pracownicze. Po prostu – byliby normalnymi pracownikami. Z urlopem, składką zdrowotną, ustalonymi godzinami pracy itd.
Przyjdą następni – spokojnie
Normalnym pracownikiem musiałby być każdy, kto spełnia minimum dwa z określonych kryteriów. Niemal wszyscy kurierzy… spełniają minimum dwa. Wymieńmy tutaj chociażby ustalone wcześniej wynagrodzenie za pracę, czy też nadzorowanie jakości pracy. Dotyczy to każdego. Nie mówiąc np. o kolejnym kryterium, jak podporządkowanie się ustalonym standardom wyglądu i zachowania. Ograniczenie możliwości przyjmowania i odmawiania zadań? To może nie dotyczy kierowców, którzy często wybierają sobie kurs, ale kurierów z jedzeniem już może to jak najbardziej dotyczyć. Bierzesz te sajgonki, jedziesz tam i tam… i tyle.
Zresztą, samo grożenie palcem niewiele tu może zmienić. Czy dla Unii Europejskiej byłoby stratą wycofanie się takiego Bolta, czy Ubera? Nie sądzę. To te firmy straciłyby cały potężny europejski rynek, a na ich miejsce i tak szybko pojawiliby się nowi. Ten rynek na pewno nie pozostanie pusty. Czy wypełni go Bolt, Uber i Glovo, czy jakieś nowe firmy, to nie ma żadnego znaczenia. Przynajmniej dla przeciętnego Kowalskiego nie powinno mieć. Dlatego szczerze wątpię, że ktoś zdecyduje się na tak drastyczny ruch i wycofa się z Europy. To zbyt wielki i zbyt wartościowy rynek.
Postraszyli… i co?
Zresztą jak już wcześniej wspominałem, z Hiszpanii po wprowadzeniu takich przepisów wycofało się tylko Deliveroo – firma… no cóż, powiedzmy, że nie jest wiodącą na tym rynku. Pierwszy raz usłyszałem o niej zresztą dopiero dzisiaj. – Człowiek na rowerze, z aplikacją w ręku, nie jest przedsiębiorcą – tak orzekały hiszpańskie sądy. Sposób działania firm nazwano wprost omijaniem kodeksu pracy – informuje „strajk.eu”. Wtedy też wszyscy straszyli… i co?
I wycofało się tylko niewiele znaczące Deliveroo. Reszta się dostosowała. Podejrzewam, że tak samo stanie się, jeśli Unia Europejska zmieni przepisy. Dużo gadki, która pójdzie w eter. Albo się dostosują i zatrudnią ludzi do pracy, tak jak należy, albo znikną z Europy i stracą dużą część dochodów. Jeśli postawią na to drugie, to następcy – tym razem tacy skłonni zatrudnić pracowników – znajdą się błyskawicznie.