Patrząc na listę mistrzów Polski, przewijają się znakomite nazwiska. Marian Bublewicz, Sobiesław Zasada, Kajetan Kajetanowicz, Andrzej Koper, Leszek Kuzaj, Bryan Bouffier, Krzysztof Hołowczyc, Janusz Kulig… żeby wymienić tylko te największe legendy… Jest tam również Mikołaj Marczyk, który sięgając po drugi tytuł mistrzowski dołączył do grona takich kierowców, jak Grzegorz Grzyb i Paweł Przybylski.
Pod wieloma względami Miko jest wyjątkowym okazem wśród tych mistrzów. Chociażby z tego względu, że jest najmłodszym mistrzem Polski w historii. To ważne nie tylko z punktu widzenia statystycznego. To daje nam do zrozumienia, że Mikołaj ma przed sobą całą karierę. Nie musiał przez lata się tułać po RSMP i walczyć za wszelką cenę o tytuł, czy też kolejne tytuły, tak naprawdę sam ze sobą. Wywalczył mistrzostwo, ale to był zaledwie przystanek w drodze, która – mam taką nadzieję – na dobre się nawet jeszcze nie rozpoczęła.
Marczyk i Gospodarczyk zdominowali ten sezon. Kto ostatni zgarnął mistrzostwo w tak przekonywującym stylu? Powiecie, że Jari Huttunen, natomiast ja śmiem się z tym nie zgodzić. Fin owszem, był niezwykle szybki, ale w Rzeszowie pokonał drugiego Grzegorza Grzyba o zaledwie 8,6 s. W Rajdzie Śląska jego przewaga była jeszcze mniejsza, bo zaledwie 7,3 s, a na Świdnicy przecież z Grzybem przegrał. Na dobrą sprawę, jeśli by zesumować łączne czasy wszystkich trzech rund, to Grzyb pokonał trasy całego sezonu o 3,9 s szybciej od swojego fińskiego konkurenta. Gdzie tu dominacja?
Progres, którego nie da się nie zauważyć
Sezon 2019 to punkt, przy którym chciałbym się zatrzymać na dłużej. Był to bowiem pierwszy mistrzowski sezon Marczyka i Gospodarczyka. Litewską rundą był wtedy Rally Elektrenai. Miko wygrał pokonując drugiego Kasperczyka o 15 sekund. Łącznie do mety dojechało wtedy tylko 7 aut R5. W tym roku w Rally Zemaitija na mecie było już 14 aut R5. W tych okolicznościach, z mocniejszymi rywalami, też wygrali a ich przewaga była podobna, co przed dwoma laty. 2 lata temu w Rajdzie Polski Miko zajął 4. miejsce. Gdyby nie kapeć, zakończyłby z podobnym czasem do zwycięzców. W tym roku na Rajdzie Polski dyskusji już nie było – zdecydowane zwycięstwo o 2 minuty przed Chuchałą, prawie 3 minuty przed Grzybem i Chwietczukiem i ponad 5 minut przed Kasperczykiem. Pozamiatane.
A co z asfaltami? 2. miejsce na Rajdzie Nadwiślańskim w 2019 roku. Miko uległ Kasperczykowi, który wtedy sprawiał wrażenie faceta, którego nie da się w okolicach Puław pokonać. W tym roku na Nadwiślańskim żadnych niespodzianek nie było – Marczyk wygrał rajd pokonując Kasperczyka o ponad 20 sekund. Rzeszów? W 2019 roku Miko przegrywa rajd z Grzybem o 20 sekund. W tym roku tego samego Grzyba pokonuje o minutę i 45 sekund.
Rajdu Śląska teoretycznie nie powinniśmy brać pod uwagę, ale powiem tylko, że w tym roku na czterech rozegranych oesach Miko i Szymon wypracowali nad wiceliderami większą przewagę, niż 2 lata temu w całym rajdzie. Jeśli chodzi o rajdy, w których mieliśmy bezpośrednie porównanie, to by było na tyle. Moim celem nie było tu bynajmniej udowodnienie za wszelką cenę, że sezon 2019 był gorszy w wykonaniu Marczyka i Gospodarczyka od sezonu 2021. To znaczy był – ale to nawet lepiej. Rozłożyłem go na czynniki pierwsze aby pokazać wam jaki ta załoga wykonała niewiarygodny postęp. Jaki progres w zaledwie dwa lata. W tym roku nie było już prawie żadnej walki, żadnej dyskusji. Marczyk i Gospodarczyk pojawiali się na kolejnych rajdach jak po swoje. Veni, vidi, vici. I najlepsze, że to wszystko… wyłącznie w ramach treningu. Ci rywale, którzy 2 lata temu potrafili z nimi walczyć, teraz „nie mieli podjazdu”.
Te porównania są nieuniknione…
W 2017 roku w przekonywującym stylu tytuł zgarnęli Filip Nivette i Kamil Heller, ale mam wrażenie, że poziom RSMP był wtedy niezaprzeczalnie niższy. Tak naprawdę w poprzednich latach dekady nie widzieliśmy dużej dominacji… aż do czasów hegemonii Kajetana Kajetanowicza i Jarosława Barana. Szczególnie lata 2012-2013 to okres, w którym Kajto deklasował swoich rywali. Pokazał im swoją przewagę – udowodnił, że jest już w innej lidze. Mam wrażenie, że na podobną skalę powtórzyli to dopiero Miko i Szymon w tym roku.
Nie da się uniknąć tych ciągłych porównań na linii Marczyk – Kajetanowicz. Wiele osób już teraz zadaje sobie pytanie który z nich jest aktualnie lepszy. Ja nie potrafię tego jednoznacznie określić. Nie potrafię też wybrać kto popisał się większą dominacją na tle rywali z mistrzostw Polski – Kajto w 2012, czy 2013 roku, czy Miko w 2021? Nie wiem tego. Każdy z was może sobie odpowiedzieć na to pytanie sam. Najważniejsze w mojej opinii jest jednak to, że mamy następcę. Mamy załogę, z której sukcesów będziemy cieszyli się jeszcze długimi latami, nawet kiedy Kajto zniknie ze sceny.