Ten Fiat Uno to prawdziwa perełka
Czy to może być najdroższy Fiat Uno na świecie? Czy jedyny taki? Z pewnością. Włoski producent nigdy nie był jedną z marek preferowanych przez Amerykanów. Kierowcy w USA preferują duże pojazdy, takie jak pickupy czy SUV-y. A w latach 80. czy 90. Fiat był kojarzony z takimi modelami jak Cinquecento, czy Uno.
Fiat Uno stanowi rzadko spotykany widok nawet na polskich ulicach. Wyobraźcie więc sobie ten egzemplarz z 1988 roku przemierzający ulice Stanów Zjednoczonych. Fiat Uno Turbo, który trafił na aukcję Bring a Trailer to egzemplarz z 1988 roku. Został wyprodukowany we Włoszech, a do USA trafił z Portugalii w 2020 roku.
Na zdjęciach widzimy, że samochód jest w dobrym stanie, wyróżnia się połączeniem czerwonej karoserii z czarnymi naklejkami po bokach z napisem Turbo. Mamy też grill i lusterka w kolorze nadwozia. Znajdziemy też czerwone pasy bezpieczeństwa.
Tylny spojler i turbosprężarka
Uno ma czarne zderzaki z dodatkowymi reflektorami, plastikowe listy na błotnikach oraz boczne progi. 13-calowe felgi aluminiowe mają centralną osłonę Abartha, a tylny spojler dopełnia pięknego, rajdowego wyglądu tego Uno Turbo.
Wewnątrz Fiat wygląda niemal tak samo, jak każde inne Uno sprzedawane na naszym rynku w latach 80, czy na początku 90. Są jednak pewne drobne różnice, jak na przykład wskaźnik ciśnienia turbosprężarki w centralnej części, czy czteroramienną kierownicę.
„Niezłe” wyposażenie i kosmiczna cena
Siedzenia z wydrążonymi zagłówkami mają wyhaftowaną nazwę samochodu i przeważają tu szarości i czerwienie, które znajdziemy także na boczkach drzwi. Aby zachować sportowy klimat, również pasy bezpieczeństwa są czerwone. Wśród wyposażenia znajdziemy tu m. in. elektrycznie sterowane szyby, ogrzewanie i radio z odtwarzaczem CD. Obecny jest także szyberdach.
Gdy ten Fiat opuszczał fabrykę, silnik 1.3 turbo dostarczał 105 KM przy 5750 obr/min. Na dziś wydają się to liczby niewielkie, ale nie możemy zapominać, że Uno Turbo ważyło zaledwie 845 kg. Ten samochód z manualną skrzynią biegów z pewnością da przyszłemu właścicielowi mnóstwo frajdy. A ten raczej nie należy do biednych… Za samochód z dość pokaźnym przebiegiem 202 000 km zapłacił bowiem 17 000 dolarów (67 tys. złotych)