Historyczny Volkswagen
W 2000 roku Volkswagen zaprezentował kilka niezwykle oszczędnych samochodów koncepcyjnych. Pojazdy w kształcie cygara miały pokazać przyszłość, w której spalanie mniej niż 1 litra paliwa na 100 kilometrów będzie codziennością. Miał to zapewnić równie niesamowity silnik typu Diesel.
Sam pomysł był równie szlachetny, co nonsensowny. W pierwszych projektach Volkswagen musiał ułożyć dwa fotele w tandemie, przez co nikt nie brał ich na poważnie. W 2011 roku VW pokazał jednak kolejne wcielenie swojego samochodu. Tym razem miał konwencjonalny układ siedzeń, normalne drzwi i bardziej realistyczny wygląd. Do 2012 roku Volkswagen potwierdził, że zbuduje 250 egzemplarzy najbardziej oszczędnego samochodu z silnikiem spalinowym, jaki kiedykolwiek zbudowano.
XL1 otrzymał więc technologię wprost z supersamochodów, która została przeprojektowana tak, aby zapewnić maksymalną wydajność. Auto ma więc karbonowe nadwozie, karbonowo-ceramiczne hamulce, drzwi i współczynnik oporu 0,186 Cd. Samochód jest mały – ma zaledwie 3,9 metra długości. Jest więc krótszy od Polo i waży tylko 795 kg. W 2015 roku za ten zestaw z silnikiem typu Diesel trzeba było zapłacić 529 000 zł. To tyle samo co dobrze wyposażone Porsche 911, lub lekko używane Audi R8 V10.
Pod maską Diesel
Od supersamochodu odróżnia go przede wszystkim to, co pod maską. Zamiast ogromnego V10 czy turbodoładowanego V8, Volkswagen zdecydował się na hybrydowy układ napędowy z silnikiem typu Diesel. Akumulator o pojemności 5,5 kWh z silnikiem elektrycznym o mocy 27 KM zapewniały 50 kilometrów bezemisyjnej jazdy. Do tego pojawił się malutki silnik typu Diesel o pojemności 800 cm3, który zasadniczo jest połową rzędowego TDI 1.6. Wszystko to dawało łącznie 68 KM i 140 Nm momentu obrotowego.
Zużycie XL1 zostało oficjalnie ocenione na 0,9 litra na 100 km. Volkswagen twierdzi nawet, że samochód był w stanie zejść do 0,83 l/100 km, jednak ze względu na przepisy uzyskał nieco wyższą „ocenę”.
Volkswagen zbudował bardzo mało egzemplarzy XL1, a ludzie, którzy posiadają te samochody, mają na ich punkcie bzika. Oznacza to, że bardzo rzadko pojawiają się na rynku samochodów używanych. Dlatego gdy ten samochód pojawił się na portalu Collecting Cars, w internecie zrobiła się prawdziwa burza.
Niewielki przebieg i cena z kosmosu
Ten konkretny egzemplarz znajduje się w Holandii i ma przebieg zaledwie 19 504 km, za który odpowiedzialny jest jeden właściciel od czasu pierwszej rejestracji w 2015 roku. Zgodnie z książką serwisową, samochód miał niewielkie uderzenie z tyłu w 2017 roku, ale wszystko zostało naprawione w fabryce VW w Wolfsburgu. 4 lata później nie ma żadnego śladu po tym incydencie, a lakier ma kilka odprysków od kamieni.
Samochód nie jest szybki, bo sprint od 0 do 100 km/h zajmuje mu aż 12,9 sekundy. Daje jednak ogromną frajdę z jazdy, bowiem jest czymś zupełnie innym od tego, co znamy. Niski opór aerodynamiczny, świetne zawieszenie, czy układ kierowniczy, który zapewnia kierowcy więcej informacji, niż jakikolwiek inny Volkswagen. 55% masy znajduje się na tylnej osi, dzięki czemu równowaga jest znakomita.
Volkswagen XL1 mimo że miał niewielką przygodę ze stłuczką, zostanie sprzedany za około 530 000 zł – czyli dokładnie tyle, ile pierwszy właściciel zapłacił za niego 6 lat temu. Jeśli podoba Ci się pomysł supersamochodu z alternatywnego wszechświata, w którym całkowita liczba okrążeń toru, który możesz zrobić, jest ważniejsza niż szybkość, z jaką możesz przejechać tylko jedno, aukcja kończy się w środę.