Za kierownicą BMW siedział 11-letni chłopiec. Wypadek miał miejsce w powiecie lwowskim. Chłopak nie opanował samochodu i w pewnym momencie zjechał do rowu. Niestety w wyniku poniesionych obrażeń 11-latek zmarł na miejscu.
W momencie wypadku w samochodzie znajdował się jeszcze ojciec dzieciaka oraz właściciel samochodu. Obaj byli pijani. Oni przeżyli, natomiast obaj trafili do szpitala. Dla nich ta sytuacja bynajmniej się nie kończy i pobudka na kacu była najmniejszym problem.
Natomiast zastanówmy się – co trzeba mieć w głowie, żeby posadzić 11-latka za kierownicą. Chcesz być dobrym ojcem, czy wujkiem i zapewnić mu rozrywkę? Nie w ten sposób. To przypomina mi sprawę zimowego kuligu dla dzieci, kiedy to ojciec ciągnął za samochodem sanki. W pewnym momencie sanki wypadły z drogi i zginęło dziecko.
Teraz – przynajmniej w tych dwóch przypadkach – jest już za późno na myślenie. Myśleć trzeba było wcześniej. Utrata dziecka, szczególnie w takim wieku, będzie bolała do końca życia. Niech to będzie przestrogą dla nas wszystkich.