Do całej sytuacji doszło 22 grudnia. Michał Żewłakow jechał samochodem w stanie nietrzeźwości. Wtedy to spowodował kolizję – uszkodził autobus – i został przewieziony do izby wytrzeźwień. Dokładniej całą sytuację opisał m.in. Żelisław Żyżyński, zapytany o sprawę przez Tomasza Smokowskiego w programie „Hejt Park” na Kanale Sportowym.
— MichalZewlakow (@ZewlakowMichal) December 22, 2020
Żyżyński żegnany był przez swoich kolegów z CANAL+ w programie „Ekstraklasa po godzinach”, który wcześniej prowadził. Po programie, w którym uczestniczył też ekspert stacji, Żewłakow, dziennikarze udali się na przysłowiowe piwko. – Nikt z tej ekipy nie wiedział, że Michał wyszedł. Były piłkarz po prostu wyszedł z lokalu i odjechał swoim samochodem. Po chwili uderzył w autobus. Nikomu nic się nie stało.
Żewłakow niby zniknął z anteny, ale po chwili powrócił do roli eksperta. 17 czerwca zapadł wyrok. 20 tysięcy grzywny, 5 tysięcy na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i zakaz prowadzenia pojazdów na 3 lata. Komentujący w internecie od razu stwierdzili, że to wyjątkowo łagodny wymiar kary. Natomiast były piłkarz i tak chyba się z tym nie pogodził. PAP informuje, że obrońcy już złożyli sprzeciw. Pytanie tylko – co im tu jeszcze nie pasuje? Chcą surowszej kary?