Można by powiedzieć – wypadek jakich widzieliśmy już setki, jeśli nie tysiące – niestety. Skrzyżowanie, samochód wyjeżdża z drogi podporządkowanej i w bok uderza motocykl. Natomiast chyba nawet nie chcemy sobie wyobrażać jak potężny musiał być tutaj impet tego uderzenia, skoro samochód wywrócił się na bok.
I to nie było Seicento, czy jakiś mały miejski samochód, tylko SUV! Ile jechał motocyklista? Bo to na pewno nie było ani 50, ani 100… ani być może nawet 150 km/h. W ostatnich dwóch tygodniach podróżowałem bardzo dużo po Polsce i to, co robią niektórzy motocykliści, woła o pomstę do nieba. To jest aż niewiarygodne.
Jadąc po normalnej drodze jakieś 90 km/h zdarzali się tacy, którzy wyprzedzali kolumnę pojazdów jadąc co najmniej dwa razy szybciej. Czy to nie jest proszenie się o kłopoty? Naprawdę siadając na motocykl od razu trzeba schować mózg do plecaka i sprawdzać, czy tym razem na pewno się uda? Naprawdę – aż ciężko się na to patrzy.
Oczywiście nikt nie mówi, że przy tym wypadku wina leży wyłącznie po stronie motocyklisty. Pewnie było tak, że samochód po prostu mu wymusił. Inna sprawa, czy kierująca pojazdem 40-latka w ogóle miała szansę zauważyć motocyklistę? Niestety, smutny finał jest taki, że i motocyklisty i kobiety nie udało się uratować. Niech to będzie przestrogą. Ludzie – myślmy na tych drogach! Ułamek sekundy i nas nie ma.