Jazdy na torze w Zandvoort rozpoczęto już w piątek. W pierwszym treningu duet uzyskał trzeci czas w klasie Pro-Am, co dawało także dziesiąte miejsce w całej stawce. W drugim treningu było już zdecydowanie lepiej i biało-czerwony duet znalazł się na czele tabeli z czasami. Najgroźniejsi rywale stracili 0,392 sekundy.
Sobota stała pod znakiem kwalifikacji, które wielokrotnie były przerywane okresami całkowitej neutralizacji. Mimo to Basz zdołał wywalczyć czwarte pole startowego do pierwszego wyścigu, pierwsze w klasie Pro-Am. Do tzreciego miejsca zabrakło mu 0,001 sekundy!!! W drugich kwalifikacjach Andrzej Lewandowski był czternasty, szósty w Pro-Am.
Pierwszy wyścig okazał się pechowym dla Polaków. Po starcie Basz spadł na piąte miejsce, ale utrzymywał prowadzenie w klasie. Po zmianie za kierownicą było nieco słabiej. Dodatkowo Andrzej Lewandowski musiał zaliczyć nieplanowany zjazd do garażu. Jakby tego było mało sędziowie dodatkowo nałożyli na Polaków 40 sekund kary za przejechanie linii. Ostatecznie kierowcy VS Racinh znaleźli się na piętnastym miejscu, czwartym w Pro-Am. Najlepsi byli Sebastian Balthasar i Noah Watt, którzy o nieco ponad pół sekundy pokonali Milana Teekensa i Maxima Oostena.
W drugim wyścigu Polacy odrobili sobie z nawiązką wcześniejsze niepowodzenie. Po starcie Andrzej Lewandowski zyskał jedną pozycję i po dwunastu z 28 okrążeń zdecydowano się na zmianę kierowców. Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa i Karol Basz musiał przebijać się z siedemnastego miejsca. Ostatecznie wywalczył ósme miejsce, pierwsze w klasie Pro-Am. Wyścig padł łupem Kevina Gilardoniego i Leonardo Pulciniego.