Od przyszłego roku w najważniejszej rajdowej kategorii mają pojawić się auta hybrydowe. Po rozpoczęciu testów podzespołów przez wszystkich producentów, dostawca części poprosił o ich zwrot ze względu na pojawienie się poważnych problemów. Oznacza to, że ekipy nie mogą testować nowych konstrukcji, które mają zadebiutować już za dziewięć miesięcy.
Sprawiło to, że pojawiły się pierwsze doniesienia mówiące o odłożeniu hybrydyzacji WRC. Zdecydowanie przeciwny tym krokom jest M-Sport, który poświęcił tegoroczny sezon na przygotowanie nowej konstrukcji. Brytyjczycy jednoznacznie informują, że jakakolwiek zmiana harmonogramu będzie równoznaczna z opuszczeniem mistrzostw. Związane to jest m.in. z partnerstwem M-Sportu i Forda.
– Czytałem historie o tym, by przełożyć to o rok, ale nie ma o tym mowy, ponieważ nie będzie nas wtedy w stawce i ostatecznie osiągasz najlepsze wyniki, gdy wszyscy działają pod presją, by stworzyć dobry wóz. Ford pozostanie w stawce tylko wtedy, jeśli auta hybrydowe pojawią się w przyszłym roku – mówił Richard Millener, szef zespołu dla DirtFisha.
– Wiedzieliśmy, że bez Forda, ich pomocy i wiedzy mielibyśmy ogromne trudności. Są specjalistami w dziedzinie technologii akumulatorów, a ich doświadczenie w zakresie technicznym było dla nas bardzo pomocne. Partnerstwo, które mamy z nimi jest kluczowe i w tym roku miało dużo większe znaczenie – dodał.
Millener zaznaczył, że koniczność przerwania testów elementów hybrydowych nie ogranicza możliwości przygotowania się do sezonu 2022.
– Na początkowym etapie rozwoju auta ważne jest upewnienie się, że inne mechaniczne aspekty samochodu są w porządku. Osiągnęliśmy to podczas ostatnich kilku sesji testowych w Wielkiej Brytanii. Mieliśmy już jednostkę hybrydową, ale wszyscy widzieli, co się stało. Mogliśmy jednak popracować nad nią i zacząć ją poznawać. Wciąż wiele się dzieje, a za kulisami jest sporo pracy – informował.