Volkswagen T-Cross Black Edition. Brzmi groźnie prawda? Gdy zobaczysz jaką ma moc, pękniesz ze śmiechu

Volkswagen przygotował specjalną edycję T-Crossa nazwaną Black Edition. Brzmi groźnie prawda? Niestety, ale tylko brzmi, no może jeszcze wygląda dość zawadiacko. Bo silniki, które znalazły się pod maską, to jakiś nieśmieszny żart. 

2021-volkswagen-t-cross-black-edition-0
Podaj dalej

Volkswagen robi sobie jakieś jaja?

2021-volkswagen-t-cross-black-edition-0

Oczywiście na zewnątrz Volkswagen nie szczędził przyciemnionych akcentów. Te znalazły się na chłodnicy, przednim zderzaku, relingach i osłonach lusterek bocznych. Wszystko to kontrastuje z kilkoma srebrnymi akcentami i 17-calowymi felgami w czarnym kolorze Manilla. 

Aby uzyskać żywszy wygląd, klienci mogą zamówić go także w pomarańczowym lub turkusowym kolorze. Kokpit wygląda dokładnie tak, jak możemy się spodziewać. 

Tapicerka w kolorze Titan Black otrzymała kilka czarnych i szarych wstawek. Mamy oczywiście aplikację App Connect, przesuwaną tylną kanapę, system ostrzegania kierowcy, monitorowanie martwego pola czy tempomat. Wszystko to jednak schodzi na dalszy plan, gdy spojrzymy na silniki, jakie oferuje do swojego T-Crossa Volkswagen. 

Uwaga, uwaga!

A jest to… trzycylindrowy silnik benzynowy o pojemności 1,0. Co najlepsze, to jedyny silnik, jaki Volkswagen oferuje dla swojego T-Cross Balck Edition. 

Oferowany jest jednak w dwóch wersjach wyjściowych mocy. Pierwszy ma 95 KM i moment obrotowy 175 Nm, drugi zaś 110 KM i 200 Nm. Naprawdę, szałowo! Wersja podstawowa z manualną skrzynią biegów rozpędza się od 0 do 100 km/h w 11,6 sekundy, a maksymalna prędkość wynosi 180 km/h. 

Warianty ze średniej i wyższej specyfikacji wykręcają odpowiednio 10,8 sekundy (manual) i 11,3 sekundy (DSG). Maksymalna prędkość tutaj wyniesie 188 km/h. 

2021-volkswagen-t-cross-black-edition-0

Przeczytaj również