Kierowca ORLEN Team od początku rajdu prześladowany jest przebitymi oponami. Nie inaczej było dzisiaj. Już na początku rywalizacji Polak uszkodził dwa koła.
– Kończymy etap maratoński. Samochód, jak i my dotrwaliśmy. Z tego jesteśmy najbardziej zadowoleni. Dzisiejszy odcinek nie był zbyt przyjemny. Bardzo szybko przebiliśmy dwie opony i ciężko było o szybką jazdę. Było mnóstwo kamieni i trzeba było uważać – mówił Przygoński w rozmowie z nami.
– Wyprzedziliśmy Yazeeda Al-Rajhi, który przebił cztery opony. Musieliśmy oszczędzać ogumienie. Końcówka etapu była za to bardzo ciekawa. Mieliśmy sto kilometrów w piaszczystych kanionach. Dobrze nam się jechało na tym fragmencie i wszystko poszło jak należy – dodał.
– Cieszymy się, że tu jesteśmy. Auto teraz potrzebuje dużego serwisu. Patrzymy na kolejne etapy i liczymy na to, że będzie mniej kamieni. Chcemy koncentrować się na ataku, a nie na unikaniu przebitych opon – zakończył.
Przygoński po ósmym etapie jest na czwartym miejscu. Do podium traci blisko godzinę.