Małym wojakiem trasę rajdu przemierzają Benoit Callewaert i Ghislain Morel. Callewaert jest pasjonatem historycznych aut i często rywalizuje za kierownicą Porsche 911. Jego auto nie nadawało się jednak na Dakar i konieczne było znalezienie alternatywy.
– Nie mogłem wziąć udziału w swoim samochodzie, który jest przygotowany do rajdów, ale nie terenowych. Razem z moim przyjacielem Emmanuelem Eggermontem znaleźliśmy VW-Baja Beetle w Los Angeles. Kupiliśmy go, ale dotarł dopiero w listopadzie. Mieliśmy niewiele ponad miesiąc na przeprowadzenie wszystkich niezbędnych modyfikacji – mówił Callewaert.
– Nasza przygoda na drugim etapie skomplikowała się. Po pięciu kilometrach świeca zapłonowa uszkodziła głowicę cylindra i zerwała gwint, więc nie można było jej naprawić. Resztę obcinka i dojazdówkę na biwak pokonaliśmy jadąc na trzech cylindrach. Utrata mocy była katastrofalna. Podczas wspinaczek musieliśmy prosić o holowanie – dodał.
– Nie mogło być mowy, bym wyruszył na Dakar bez drugiego silnika. Nie planowałem go użyć, ale ostatecznie musieliśmy wszystko rozebrać, by zamontować go. Pamiętajcie, że nie jest on dokładnie taki sam! Martwię się, ponieważ czeka nas więcej piasku, a my przeszliśmy z 1800 cm3 na 1600 cm3. Możemy mieć problemy. Musimy zaopiekować się naszym żuczkiem – zakończył.
Po trzech etapach duet zajmował piętnaste miejsce w stawce Dakar Classic.