– Ten rok znacząco zmienił nasze postrzeganie rzeczywistości i przeformułował priorytety. Serce ciągnie mnie na Dakar, mam ogromny głód ścigania, ale rozsądek każe zostać. Pasja musi tym razem zejść na drugi plan i poczekać na bardziej sprzyjające okoliczności – mówił Sonik.
– Dakar to jak co roku spora inwestycja, a w najbliższej edycji dość ryzykowna. Zgodnie z protokołami bezpieczeństwa, jeśli którykolwiek z członków zespołu będzie mieć pozytywny wynik testu na COVID-19, cała ekipa będzie zdyskwalifikowana. Oczywiście rajd, podobnie jak Tour de France będzie odbywać się w „bańce”, do której nie będzie mieć wstępu nikt nie przebadany, jednak ryzyko jest zbyt duże. Przedyskutowaliśmy różne możliwe scenariusze z moim zespołem i doszliśmy do wniosku, że to zdecydowanie za wiele niewiadomych oraz czynników, na które nie mamy wpływu. A w obecnych warunkach gospodarczych byłaby to po prostu nieodpowiedzialna decyzja – dodał.
– Obecny okres jest bardzo trudny dla branży centrów handlowych, a ja muszę mieć na uwadze nie tylko swoje ambicje sportowe, ale również przyszłość ludzi, którzy na mnie polegają. Czuję się za nich odpowiedzialny, więc muszę na jakiś czas zrezygnować z realizowania swoich pasji, bo najważniejsze jest obecnie ich zdrowie oraz bezpieczeństwo – zakończył.
Rafał Sonik jedenaście razy startował w Rajdzie Dakar. W 2015 roku wygrał w klasyfikacji quadów. Rok wcześniej był drugi, a w swoim dorobku ma również trzykrotne wizyty na najniższym stopniu podium. Na mecie imprezy pojawiał się osiem razy, zawsze w czołowej piątce.