Przy odsłonięciu nowej klasy S mówiono jedno. To najbardziej luksusowy i zaawansowany technologicznie samochód tej marki w historii. Mercedes wygląda świetnie. Prezentuje się klasycznie, ale zarazem agresywnie. Ma wszystko, co może się podobać, a zarazem niewiele elementów, które mogłyby komukolwiek przeszkadzać.
W środku mamy to, co w większości nowych aut – ekran dotykowy służący do obsługi samochodu. I kolejny raz musimy powtórzyć – wnętrze wygląda jednocześnie klasycznie, ale też ma elementy futurystyczne. Nie musimy oczywiście mówić o komforcie jazdy, o wygodzie. To Mercedes, to klasa S. Tu zawsze jakość podróży była na absolutnie najwyższym poziomie.
A jak Mercedes, jak luksusowa limuzyna, to coś musi to przecież napędzać. Coś to w tym przypadku silniki R6, które w zależności od wersji generują 367, 435, 286 bądź 330 koni mechanicznych. Są to kolejno silniki 450, 500, 350d i 400d. Oczywiście automatyczna, dziewięciostopniowa skrzynia biegów, napęd na cztery koła, a w niedalekiej perspektywie silnik V8 i hybryda. Idealnie…