Williams ogłosił dziś, że nowym właścicielem zespołu jest amerykański fundusz inwestycyjny Dorilton Capital. Firma z siedzibą w Nowym Jorku ma zapoczątkować nową erę zespołu. Co najważniejsze, team nadal będzie funkcjonował pod obecną nazwą, a Dorilton Capital nie ma zamiaru zmieniać siedziby z angielskiego Grove.
Oczywiście marketingowcy wszędzie widzą sukces. Dla nich nie istnieje nawet słowo problem, dlatego w oficjalnym komunikacie przekazano, że sprzedaż miała miejsce przy wielkim wsparciu i zrozumieniu całego zarządu zespołu, w tym Franka Williamsa. Oczywiście, to przecież jasne, że stary Frank był zachwycony, że jego córka tak zrujnowała dorobek jego życia, że trzeba go sprzedać.
Claire Williams pierwsza do zwolnienia
Claire Williams przekazała w komunikacie, że zespół nie jest już własnością rodziny, ale jest w dobrych rękach. Jeśli rzeczywiście tak jest, to sama Claire powinna natychmiast stracić pracę. Właśnie to powinna być pierwsza decyzja Dorilton Capital, jeśli nowy właściciel rzeczywiście chce wyprowadzić Williamsa na prostą i zrobić z niego zespół, który może o coś powalczyć.
Bo o ile przedstawiciele Dorilton Capital powtarzali kilka razy, że stajnia w Grove jest znakomicie rozwinięta i to idealne miejsce na bazę zespołu F1, tak nie mówiono nic o członkach zespołu. Zatem możliwym jest, że fundusz inwestycyjny będzie chciał wymienić kadrę ekipy. Nawet jeśli nie całą, to jej część. Będzie chciał zatrudnić fachowców. Ale ktoś musi tym wszystkim rozsądnie kierować i wiemy już, że Claire Williams się do tej roboty kompletnie nie nadaje.
Jaki pomysł na Williamsa ma Dorilton Capital? Na razie zbyt wiele nie wiadomo. To nowa firma w F1, która może mieć swoje widzimisię w wielu kwestiach. Jedno jest pewne – pod pewnym względem to koniec zespołu Williams Racing. Koniec życiowego projektu, dziedzictwa Franka Williamsa. Z drugiej strony to interesujący, nowy początek.