Ze względu na niepewną pogodę piątkowe spotkania przesunięto na sobotę. Pomimo faktu, że warunki na torach nie były najlepsze – szczególnie w Zielonej Górze – kolejkę udało się przeprowadzić.
Unia Leszno 53:37 Motor Lublin
Na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie spotkały się ekipy znajdujące się w zupełnie innym położeniu. Leszno, aktualny mistrz Polski, z dwoma zwycięstwami na swoim koncie i 2500 swoich kibiców na trybunach. Z drugiej strony Motor Lublin. Po 2. kolejce stwierdziliśmy, że to będzie ligowy średniak – nie zagrozi najlepszym, ale na pewno nie będzie najgorszy. Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 18:00.
W ekipie gospodarzy najlepiej pokazał się Emil Sajfutdinow, który zgarnął łącznie 13 punktów. Dwucyfrowy wynik na swoim koncie miał też Piotr Pawlicki, który zebrał 11 oczek. Ważnymi elementami w zwycięskiej układance byli również Jaimon Lidsey oraz Dominik Kubera.
U gości ładnie pojechali Mikkel Michelsen i Matej Zagar. Obaj zdobyli po 11 punktów, a 7 dołożył Grigorij Łaguta, natomiast przy słabszej postawie reszty, nie było mowy o nawiązaniu walki z Lesznem. Unia pokazała, że kiedy wszystko odpowiednio gra, żużel to tak naprawdę prosty sport.
Falubaz Zielona Góra 48:42 GKM Grudziądz
Zapowiadając 3. kolejkę Speedway Ekstraligi stwierdziliśmy, że będzie to pojedynek wyrównanych ekip, chociaż atut własnego stadionu może przeważyć szalę korzyści na stronę Falubazu. Rzeczywiście, w większości mecz był zacięty i wyrównany. 3648 kibiców mogło pasjonować się spotkaniem aż do ostatniego biegu.
Przed finałowym biegiem Falubaz prowadził z GKM-em 43:41. Wszystko mogło się zdarzyć. Na pierwszym łuku kibice miejscowych mogli przeżywać stan przedzawałowy, bowiem kapitalnie wystartowali Nicki Pedersen i Kenneth Bjerre. Gdyby goście dojechali na dwóch pierwszych miejscach, Grudziądz wygrałby mecz. Jednak na dystansie Patryk Dudek i Michael Jepsen Jensen dopięli swego i to oni wygrali podwójnie, zapewniając Falubazowi zwycięstwo.
Można powiedzieć, że o triumfie Zielonej Góry zadecydowali juniorzy. Dwójka Falubazu – Tonder/Krakowiak, zebrała łącznie 8 punktów, przy zaledwie 3 oczkach dwójki Turowski/Zieliński. W Grudziądzu wyraźnie zawiódł też Krzysztof Buczkowski.
ROW Rybnik 46:44 Stal Gorzów
I w tym przypadku – twierdząc, że będzie to hit kolejki – się nie pomyliliśmy. Jedno było jasne – mamy do czynienia z dwoma najgorszymi ekipami początku sezonu. Obie przegrały dwa pierwsze spotkania, zaprezentowały się gorzej niż miernie. To mogło nam podpowiedzieć, że w Rybniku na przekór obejrzymy fantastyczny żużel i tak rzeczywiście się stało. Mecz trzymał w napięciu do finałowego biegu.
Jeśli chodzi o gospodarzy, to oni mogą całować po dłoniach Roberta Lamberta. Brytyjczyk wygrał aż cztery biegi i łącznie zgarnął aż punktów. Solidnie pokazali się też Vaclav Milik, Siergiej Łogaczew i Kacper Woryna – każdy z nich wywalczył 8 oczek.
Z drugiej strony niesamowite show pokazał w końcu mistrz świata, Bartosz Zmarzlik, który zdobył dla Stali 14 punktów. W Stali w miarę dobrze pokazali się też juniorzy i Krzysztof Kasprzak z Andersem Thomsenem, natomiast to nie wystarczyło. Bardzo słaby Szymon Woźniak i jeszcze gorszy Niels Kristian Iversen… i nieszczęście gotowe. To prawda, że Stal jechała na wyjeździe, natomiast jeśli Gorzowianie nie potrafią wygrać z beniaminkiem z Rybnika, to nie wróżymy im w tym sezonie niczego, poza ciężką walką o utrzymanie.
Włókniarz Częstochowa 53:37 Sparta Wrocław
No i crème de la crème. Niedzielne spotkanie w Częstochowie miało znamiona hitu, natomiast aby rzeczywiście starcie było hitowe, spełnić musiał się jeden warunek. Mianowicie, Sparta Wrocław musiała zaprezentować się z najlepszej możliwej strony. Włókniarz w dwóch pierwszych meczach sezonu jechał taki żużel, że Sparta zwyczajnie nie mogła pozwolić sobie na przeciętność.
Ale… niestety sobie pozwoliła. 11 punktów zdobył Maciej Janowski, 10 junior, Gleb Czugunow, po 8 zebrali Maksym Drabik i Tai Woffinden. I to są liczby jak najbardziej solidne. Ale to było niestety za mało, biorąc pod uwagę, że trzech pozostałych rajderów – Max Fricke, Daniel Bewley i Przemysław Liszka – przywieźli równe 0. Z takimi statystykami nie da się walczyć o zwycięstwo, szczególnie z tak dysponowanym Włókniarzem.
Włókniarzem, którego zawodnicy na przestrzeni całego meczu przywieźli zaledwie trzy zera. Leon Madsen 14 punktów, Paweł Przedpełski 10, Jason Doyle 10, do tego równi, regularni Rune Holta i Fredrik Lindgren, a także poprawni juniorzy. Tyle wystarczyło. Kolejne bardzo przekonujące zwycięstwo Włókniarza stało się faktem. Taki żużel aż chce się oglądać.
Tabela
Na czele tabeli mamy Częstochowę oraz Leszno z 6 punktami, czyli kompletem trzech zwycięstw. Skoro bilans Leszna +40 robi wrażenie, to co powiedzieć o bilansie lidera z Częstochowy, +60?! Dalej Falubaz, który miał całkiem przyjemny kalendarz na początku sezonu i Grudziądz. Poza strefą play-offów mamy na razie Wrocław oraz Lublin, którego orzekliśmy mianem ligowego średniaka. Przedostatni jest Rybnik, po dnie z zerowym dorobkiem punktowym i bilansem -26 szoruje Gorzów.