Niemieckie władze zamknęły szkoły, centra handlowe, stadiony sportowe… ale też domy publiczne. Te w Niemczech są legalne od końca lat osiemdziesiątych. Najstarszy zawód świata jest uregulowany podatkami, a pracownicy mają możliwość zakładania związków zawodowych.
W Niemczech w branży zatrudnionych jest 200 tysięcy osób. Teraz jednak prostytutki narzekają na brak klientów. Domy publiczne są zamknięte, więc pracują one na ulicach, a tam ze względu na koronawirusa ruch zamarł.
Niektórzy właściciele przybytków płatnej miłości zwrócili się o pomoc do rządu. Zrobił tak np. Armin Lobsheid, który jest właścicielem największego domu publicznego w Kolonii, zatrudniającego 100 kobiet. Zażądał on dotacji od utraconych zarobków. Co wy na to?