Październik to w sportach motorowych czas rozstrzygnięć i zakończeń – podobnie będzie w ten weekend w Żaganiu, gdzie odbędzie się finałowa runda sezonu 2019 RMPST. Baja Europe zainteresowała 60 załóg, które ścigać będą się na piaszczystym, wojskowym terenie.
W trudnych warunkach załogi będą miały do pokonania łącznie 214 kilometrów oesowych wokół Żagania, gdzie zlokalizowany został park serwisowy. Organizatorzy przygotowali cztery próby – w sobotę rywalizacja będzie odbywać się na dwukrotnie przejeżdżanej, liczącej 72 kilometry próbie Żagań, natomiast w niedzielę podróżować będziemy już po 35-kilometrym odcinku 34. Brygady Kawalerii Pancernej.
Choć losy mistrzowskiego tytułu rozstrzygnęły się już podczas przedostatniej rundy sezonu – Baja Szczecinek, wszyscy zawodnicy z czołówki będą chcieli jak najlepiej zakończyć sezon i pojawią się w Żaganiu.
Nie zabraknie rzecz jasna nowych mistrzów Polski, czeskiej załogi Miroslav Zapletal i Marek Sykora w Hummerze H3 EVO II. Na drugim miejscu na liście zgłoszeń znalazła się załoga Paweł Molgo/Janusz Jandrowicz, którzy wskoczą do swojego Forda F-150. To właśnie ekipa NAC Rally Team walczyła do samego końca z czeską załogą i przed Baja Europe jest głównym faworytem do sięgnięcia po wicemistrzowski tytuł. Łącznie w najwyższej kategorii T1 zobaczymy aż siedem samochodów.
Wspomniany Baja Szczecinek może być także zapowiedzią emocji, które czekają na nas w najbliższy weekend w Żaganiu. Wtedy o zwycięstwie Zapletala zadecydowało tylko 50 sekund, a do samego końca o najwyższy stopień podium walczył Paweł Molgo. Tak tę rywalizację wspomina reprezentant NAC Rally Team.
Paweł Molgo: – Z takim rywalem jak Mirek Zapletal nie wstyd jest przegrać! Tym bardziej że walczyliśmy jak równy z równym, pozostawiając resztę rywali z tyłu. Oczywiście pozostaje mały niedosyt, bo każdy celuje w zwycięstwo, ale i tak wróciliśmy do domu bardzo zadowoleni. Mirek był dziś po prostu szybszy! Chylę przed nim czoła, bo to znakomity kierowca, wyśmienity konstruktor (sam przecież jeżdżę autem z jego stajni, a cztery jego rajdówki zajęły cztery czołowe lokaty w Szczecinku), a przy tym niezwykle skromny i pracowity człowiek. Wszystko osiągnął własnymi rękami. Na Dakarze czy pustynnych bajach nie ustępuje światowej czołówce, choć nie dysponuje armią mechaników i nieraz sam musi zakasać rękawy i wejść pod samochód. Dla mnie to wielka radość i nobilitacja, że jestem w stanie dotrzymać mu kroku. Tytuł mistrza Polski, po który pewnie zmierza, należy mu się jak psu zupa!