Rajd Wielkiej Brytanii 2017 rozgrywany był pod dyktando Elfyna Evansa. Walijczyk wygrał aż dziewięć odcinków specjalnych i objął prowadzenie już na drugiej próbie imprezy – nie oddał go aż do samego końca.
Na taki sukces wpływ miało kilka czynników. Pierwszy z nich to znakomita znajomość tras i charakterystyki walijskich oesów. Elfyn się tam urodził, wychował, więc potrafił się błyskawicznie odnaleźć w panujących na rajdzie warunkach. Do tego Walijczyk dysponował oponami Dmack, a producent ten przygotował na tę imprezę znakomitą mieszankę.
Rok później znów na czele była Fiesta WRC. Tym razem po sukces sięgnął Sebastien Ogier, zostając jednocześnie najbardziej utytułowanym kierowcą w historii Rajdu Wielkiej Brytanii. Z pięcioma zwycięstwami wyprzedza on Hannu Mikkolę i Pettera Solberga, którzy mają na swoim koncie po cztery triumfy.
W przypadku Elfyna z całą pewnością pomagały znajomość tras i opony, w przypadku Ogiera był to już mistrzowski kunszt zawodnika… ale nie doceniamy przy tym wszystkim jednego czynnika, a więc znakomitego samochodu. Wszak Fiesta nie zawodziła, radziła sobie w tych warunkach wybitnie, najlepiej ze wszystkich samochodów.
Dla M-Sport Forda Rajd Wielkiej Brytanii to impreza domowa. Tutaj mają najwięcej doświadczenia, tu przejechali najwięcej testowych kilometrów, tę charakterystykę tras znają najlepiej. To właśnie w walijskich lasach Fiesta WRC czuje się najlepiej i jest skłonna do walki o najwyższe cele. Czy i w tym roku ktoś będzie potrafił należycie ją wykorzystać? Czy M-Sport Ford skompletuje hattricka?