Do zdarzenia, w wyniku którego zginęła jedna osoba, doszło 21 lutego 2019 roku. Początkowo mężczyzna usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości.
Mężczyzna przez kilka kilometrów jechał autostradą pod prąd, ignorując sygnały obsługi. W końcu w miejscowości Ropuchy zderzył się czołowo z jadącym szybkim, lewym pasem kierowcą mercedesa sprintera. Kierowca mercedesa został ranny, a jego 44-letnia pasażerka zginęła. Jak się okazało kierowca miał ponad 3,3 promila alkoholu. Śledczym zeznał, że nic nie pamięta.
Dziś Prokuratura Okręgowa w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Utrzymano zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy – uargumentowany tym, że kierowca był pod wpływem alkoholu i pojechał pod prąd autostradą z prędkością co najmniej 70 km/h pasem do szybkiej jazdy; nie miał w samochodzie włączonych świateł mijania i pozycyjnych (miał włączone światła awaryjne).
Prokurator uznał jednak, że dowody w tej sprawie pozwalają także na postawienie zarzuty zabójstwa z zamiarem ewentualnym.