Komisja Europejska wprowadziła już jakiś czas temu obowiązek montowania filtra cząstek stałych do silników benzynowych. Gasoline Particulate Filter (GPF) jest więc odpowiednikiem dobrze znanego wszystkim DPF-a i począwszy od roku 2018 musi znaleźć się na pokładzie samochodów z jednostką benzynową z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Tego typu rozwiązanie stosuje się dziś w większości aut oferowanych na rynku. W najprostszych słowach – GPF ma więc za zadanie kontrolować emisję gazów wytwarzanych przez silniki benzynowe z bezpośrednim wtryskiem paliwa.
Oznacza to tylko tyle, że już wkrótce silniki benzynowe będą tak samo skomplikowane, jak ich dieslowskie odpowiedniki.
Żegnać się z dieslem ani myśli Dieter Zetsche, prezes zarządu Mercedes-Benz. Wskazuje on jedynie, że silniki wysokoprężne straciły sens dla segmentu najmniejszych samochodów. Wraz ze wzrostem wydajności jednostek benzynowych, droższe silniki diesla stały się nieopłacalne w przypadku najmniejszych samochodów.
Mają one jednak wciąż sens w przypadku większych kombi, czy popularnych SUV-ów. Ze wszystkich samochodów, które Volkswagen sprzedał w Niemczech w roku 2018, 43% było wyposażone w silnik diesla. To 4-procentowy wzrost w porównaniu do roku 2017.
Christian Stadler, wykładowca w Warwick Business School zauważa, że wielu ludzi wciąż postrzega diesla jako najbardziej praktyczną z opcji: – Ze względów ekonomicznych, to wciąż świetny wybór dla ludzi, którzy muszą dojeżdżać dziennie godzinę lub dłużej do pracy czy szkoły. Ludzie ekscytują się elektromobilnością, jednak niewielu stać na Teslę. A jeśli musisz codziennie dojeżdżać nieco dalej, nie jest to praktyczny wybór.
Nie taki diabeł straszny?
Pod koniec maja 2018 roku Hamburg został pierwszym miastem w Niemczech, gdzie w ścisłym centrum zabroniono korzystania z samochodów nie spełniających standardu Euro 5 i starszych. 214 000 samochodów zostało dotkniętych zakazem. W przeprowadzonych ostatnio analizach nie stwierdzono poprawy jakości powietrza… To jeszcze nic. Anne Hidalgo, merka Paryża wprowadziła zakaz poruszania się diesli. Zanieczyszczenie w niektórych miejscach wzrosło nawet o 50%, ponieważ pojazdy tłoczą się w korkach a bulwary bez diesli w godzinach szczytu stoją puste.
Gdy do benzyniaka dołożymy GPF, silnik stanie się tak samo skomplikowany jak diesel
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kwestia downsizingu. Jednostka benzynowa o pojemności 1000 cm3, która dysponuje mocą 150 koni mechanicznych nikogo już dziś nie dziwi. Silniki wysokoprężne wciąż mają większą pojemność od benzynowych odpowiedników i są dzięki temu mniej wysilone.
Oczywiście, nie każdy silnik benzynowy przeszedł kurację downsizingu i bez większych trudności znajdziemy u producentów silniki o pojemności 2 litrów. Jednakże, dieslowski odpowiednik zawsze spali mniej paliwa. Duży benzyniak może być oszczędny, ale tylko wtedy, gdy będziemy bardzo ostrożni z reakcjami na pedał gazu.
Wszystko to oznacza, że silniki benzynowe podążyły tą samą drogą, co diesle 10-15 lat temu. Co oznacza to dla nas, kierowców? Ponieważ lobby „anty-dieslowskie” jest dziś tak mocne, producenci nie rozwijają już silników wysokoprężnych w takim tempie, jak niegdyś. Silniki te osiągnęły już swoją ostateczną formę, co powinno mieć odzwierciedlenie w ich bezawaryjności, a także dostępności części zamiennych.
Nie można powiedzieć tego samego o silnikach benzynowych, które jak wspomnieliśmy wyżej, wkrótce będą tak samo skomplikowane jak diesle. Nie dajmy się więc zwariować – dzisiejsze silniki diesla są nie tylko dobrze dopracowane, ale i ekologiczne. W innym wypadku nie byłyby dopuszczone do ruchu.