Rajd Dakar 2019: Polacy bezproblemowo dotarli na biwak w Pisco

Pierwszy dzień rywalizacji w najtrudniejszym motorsportowym wydarzeniu na świecie za nami. Zawodnicy późnym wieczorem polskiego czasu dotarli z Limy do Pisco, skąd dziś wyruszą do dalszej walki. Jak poradzili sobie biało-czerwoni?

Pisząc o biało-czerwonych trzeba rozpocząć od Kuby Przygońskiego. Zawodnik ORLEN Team, który w ubiegłym roku zgarnął Puchar Świata FIA w Rajdach Terenowych na stałe dołączył do światowej czołówki i nikogo nie dziwi już, że pilotowany przez Toma Colsoula zawodnik dotarł do mety pierwszego dnia z 3. rezultatem.

Więcej o pierwszym etapie w wykonaniu Kuby Przygońskiego przeczytacie TUTAJ.

Kolejną polską flagę w tabeli z wynikami samochodów ujrzeliśmy na 20. miejscu tuż obok nazwiska kierowcy Benediktasa Vanagasa. Kolejny już raz na prawym fotelu Toyoty Hilux Litwina zasiadł dobrze znany polskim kibicom Sebastian Rozwadowski: – Jesteśmy po pierwszym odcinku, w końcu długo wyczekiwany start rajdu! Pierwszy etap był dosyć łatwy nawigacyjnie, miękkie wydmy, generalnie – pierwsze koty za płoty. Martwią nas jedynie dziwne odgłosy dochodzące ze skrzyni biegów.

– Przed startem było mnóstwo emocji, które rosły z każdą chwilą. Nie mogliśmy się więc doczekać, kiedy wreszcie wsiądziemy do samochodu i ruszymy na odcinek specjalny. Teraz, na mecie pierwszego etapu zeszło ciśnienie. Za nami pierwszy dzień. Co najważniejsze – udany dzień – mówił na biwaku w Pisco Aron Domżała. Młody kierowca, pilotowany przez Macieja Martona uzyskał 23. czas za kierownicą Toyoty Hilux i był ostatnim z Polaków sklasyfikowanym w tej kategorii.

W UTV zadebiutował natomiast ojciec Arona, Maciej, pilotowany przez Rafała Martona. Podobnie, jak załoga synów, również ojcowie zakończyli dzień w dobrych humorach. Co prawda nie obyło się bez kłopotów technicznych, ale radość z rywalizacji w Rajdzie Dakar przesłoniła wszelkie komplikacje. – Mieliśmy problemy z temperaturą wody i temperaturą paska. Już po 20 km musieliśmy zwolnić. Doturlaliśmy się do mety, ale nie zwieszamy głów! Pierwsze koty za płoty. Jutro kolejny dzień – mówił Rafał Marton.

W kategorii UTV za sterami Polarisa dobrze poradzili sobie także Santiago Creel pilotowany przez Szymona Gospodarczyka. Meksykańsko-polska załoga finiszowała na 24. miejscu wyprzedzając o nieco ponad 5 minut Macieja Domżałę i Rafała Martona. Znany z występów w Porsche Supercup w stajni Wiesława Lukasa Creel wśród debiutantów zajął 10. miejsce.

Gospodarczyk podsumował pierwszy etap na swoim profilu na Facebooku:

Za nami pierwszy etap Rajdu Dakar.

Mimo przebytych w poprzednich dniach testów na wydmach, to dopiero odcinek specjalny jest pierwszym, prawdziwym sprawdzianem dla załogi i auta.

Wystartowaliśmy w południe, o 12:45 czasu lokalnego, temperatura powietrza w Polarisie dochodziła do 50 stopni, a temperatura wody w aucie kilkukrotnie była zbyt wysoka (wynosiła 117 stopni, podczas gdy norma to około 90 stopni). Trasa prowadziła przez wydmy z bardzo stromymi podjazdami i zjazdami, przeprawialiśmy się też przez koryta suchych rzek gdzie trzeba było szczególnie uważać na głazy wymieszane ze skałami. Mijaliśmy zakopane auta- nam udało się tego uniknąć, jechaliśmy ostrożnie, celem było zaliczenie czystego oesu i udało się nam to osiągnąć. Nawigacja także nie sprawiła mi problemu- nie zgubiliśmy się ani razu.

To dopiero początek, Dakar jest długi, nieprzewidywalny i z dnia na dzień coraz trudniejszy. Wszystko przed nami

W motocyklach królował Joan Barreda Bort – po 247 kilometrach dojazdówki i 84 kilometrach odcinka specjalnego po peruwiańskich wydmach Hiszpan wyprzedził drugiego Pablo Quintanillę o prawie godzinę.

Młodzi zawodnicy ORLEN Team przejechali odcinek niezwykle równo – Adam Tomiczek zajął 26., a Maciek Giemza 27. miejsce.

Przywitaliśmy się z Dakarem stosunkowo krótkim, ale zróżnicowanym etapem. Na całym odcinku dobrze było widać ślad, więc jazda przebiegała bezproblemowo, ostrożniej musieliśmy jechać jedynie w korycie wyschniętej rzeki. Teraz przed nami długi odcinek, z trudną nawigacją. Zapowiada się sporo walki, bo trzeba próbować gonić czołówkę, a z drugiej strony uważać na wielu szybkich zawodników za naszymi plecami – mówi Adam Tomiczek z ORLEN Team.

Pierwszy etap rywalizacji był krótki, zapoznawczy, ale pozwolił na nieco szybszą jazdę, co pozwoliło złapać dobre miejsce przed kolejną częścią rywalizacji. Przejazd zaliczony bez najmniejszych problemów, świetnie mi się jechało pod względem nawigacji, a i odchudzony motocykl spisał się doskonale – dodaje Maciek Giemza z ORLEN Team.

W klasyfikacji quadów jedynym reprezentantem biało-czerwonych jest Kamil Wiśniewski, dobry znajomy wielokrotnego zwycięzcy Dakaru – Rafała Sonika. Polak na wczorajszym etapie zajął 10. miejsce w generalce, a dodatkowo był najszybszy wśród quadów napędzanych na cztery koła.

 

Ponownie „naszych” nie zabrakło także w załogach ciężarówek. W sezonie 2019 barw Petronas Team De Rooy Iveco raz jeszcze broni Darek Rodewald, tworząc załogę z Gerardem de Rooyem i Moisesem Torrallardoną. Zawodnicy z numerem 503. ukończyli wczorajszy etap na 4. miejscu.

Rajd Dakar 2019: Polacy bezproblemowo dotarli na biwak w Pisco
Podaj dalej

Pisząc o biało-czerwonych trzeba rozpocząć od Kuby Przygońskiego. Zawodnik ORLEN Team, który w ubiegłym roku zgarnął Puchar Świata FIA w Rajdach Terenowych na stałe dołączył do światowej czołówki i nikogo nie dziwi już, że pilotowany przez Toma Colsoula zawodnik dotarł do mety pierwszego dnia z 3. rezultatem.

Więcej o pierwszym etapie w wykonaniu Kuby Przygońskiego przeczytacie TUTAJ.

Kolejną polską flagę w tabeli z wynikami samochodów ujrzeliśmy na 20. miejscu tuż obok nazwiska kierowcy Benediktasa Vanagasa. Kolejny już raz na prawym fotelu Toyoty Hilux Litwina zasiadł dobrze znany polskim kibicom Sebastian Rozwadowski: – Jesteśmy po pierwszym odcinku, w końcu długo wyczekiwany start rajdu! Pierwszy etap był dosyć łatwy nawigacyjnie, miękkie wydmy, generalnie – pierwsze koty za płoty. Martwią nas jedynie dziwne odgłosy dochodzące ze skrzyni biegów.

– Przed startem było mnóstwo emocji, które rosły z każdą chwilą. Nie mogliśmy się więc doczekać, kiedy wreszcie wsiądziemy do samochodu i ruszymy na odcinek specjalny. Teraz, na mecie pierwszego etapu zeszło ciśnienie. Za nami pierwszy dzień. Co najważniejsze – udany dzień – mówił na biwaku w Pisco Aron Domżała. Młody kierowca, pilotowany przez Macieja Martona uzyskał 23. czas za kierownicą Toyoty Hilux i był ostatnim z Polaków sklasyfikowanym w tej kategorii.

W UTV zadebiutował natomiast ojciec Arona, Maciej, pilotowany przez Rafała Martona. Podobnie, jak załoga synów, również ojcowie zakończyli dzień w dobrych humorach. Co prawda nie obyło się bez kłopotów technicznych, ale radość z rywalizacji w Rajdzie Dakar przesłoniła wszelkie komplikacje. – Mieliśmy problemy z temperaturą wody i temperaturą paska. Już po 20 km musieliśmy zwolnić. Doturlaliśmy się do mety, ale nie zwieszamy głów! Pierwsze koty za płoty. Jutro kolejny dzień – mówił Rafał Marton.

W kategorii UTV za sterami Polarisa dobrze poradzili sobie także Santiago Creel pilotowany przez Szymona Gospodarczyka. Meksykańsko-polska załoga finiszowała na 24. miejscu wyprzedzając o nieco ponad 5 minut Macieja Domżałę i Rafała Martona. Znany z występów w Porsche Supercup w stajni Wiesława Lukasa Creel wśród debiutantów zajął 10. miejsce.

Gospodarczyk podsumował pierwszy etap na swoim profilu na Facebooku:

Za nami pierwszy etap Rajdu Dakar.

Mimo przebytych w poprzednich dniach testów na wydmach, to dopiero odcinek specjalny jest pierwszym, prawdziwym sprawdzianem dla załogi i auta.

Wystartowaliśmy w południe, o 12:45 czasu lokalnego, temperatura powietrza w Polarisie dochodziła do 50 stopni, a temperatura wody w aucie kilkukrotnie była zbyt wysoka (wynosiła 117 stopni, podczas gdy norma to około 90 stopni). Trasa prowadziła przez wydmy z bardzo stromymi podjazdami i zjazdami, przeprawialiśmy się też przez koryta suchych rzek gdzie trzeba było szczególnie uważać na głazy wymieszane ze skałami. Mijaliśmy zakopane auta- nam udało się tego uniknąć, jechaliśmy ostrożnie, celem było zaliczenie czystego oesu i udało się nam to osiągnąć. Nawigacja także nie sprawiła mi problemu- nie zgubiliśmy się ani razu.

To dopiero początek, Dakar jest długi, nieprzewidywalny i z dnia na dzień coraz trudniejszy. Wszystko przed nami

W motocyklach królował Joan Barreda Bort – po 247 kilometrach dojazdówki i 84 kilometrach odcinka specjalnego po peruwiańskich wydmach Hiszpan wyprzedził drugiego Pablo Quintanillę o prawie godzinę.

Młodzi zawodnicy ORLEN Team przejechali odcinek niezwykle równo – Adam Tomiczek zajął 26., a Maciek Giemza 27. miejsce.

Przywitaliśmy się z Dakarem stosunkowo krótkim, ale zróżnicowanym etapem. Na całym odcinku dobrze było widać ślad, więc jazda przebiegała bezproblemowo, ostrożniej musieliśmy jechać jedynie w korycie wyschniętej rzeki. Teraz przed nami długi odcinek, z trudną nawigacją. Zapowiada się sporo walki, bo trzeba próbować gonić czołówkę, a z drugiej strony uważać na wielu szybkich zawodników za naszymi plecami – mówi Adam Tomiczek z ORLEN Team.

Pierwszy etap rywalizacji był krótki, zapoznawczy, ale pozwolił na nieco szybszą jazdę, co pozwoliło złapać dobre miejsce przed kolejną częścią rywalizacji. Przejazd zaliczony bez najmniejszych problemów, świetnie mi się jechało pod względem nawigacji, a i odchudzony motocykl spisał się doskonale – dodaje Maciek Giemza z ORLEN Team.

W klasyfikacji quadów jedynym reprezentantem biało-czerwonych jest Kamil Wiśniewski, dobry znajomy wielokrotnego zwycięzcy Dakaru – Rafała Sonika. Polak na wczorajszym etapie zajął 10. miejsce w generalce, a dodatkowo był najszybszy wśród quadów napędzanych na cztery koła.

 

Ponownie „naszych” nie zabrakło także w załogach ciężarówek. W sezonie 2019 barw Petronas Team De Rooy Iveco raz jeszcze broni Darek Rodewald, tworząc załogę z Gerardem de Rooyem i Moisesem Torrallardoną. Zawodnicy z numerem 503. ukończyli wczorajszy etap na 4. miejscu.

Przeczytaj również