Pierwszymi dwoma zawodnikami na trasie są dzisiaj kierowcy Mitsubishi Lancerów Evo X, Juan Carlos Alonso oraz Petros Pantelli. To na nich spoczywa obowiązek przecierania trasy dla pozostałych. Co ciekawe, pomimo faktu, że Alexandros Tsouloftas złapał na tej próbie kapcia i tak pokonał najlepszego do tej pory Panteliego o ponad 26 sekund. To pokazuje przewagę samochodu R5 nad N-grupowym Lancerem.
Co ciekawe, gorzej od Tsouloftasa pojechali też kolejni David Botka, czy książę Albert von Thurn und Taxis. Cypryjczyk bije rywali jadąc na kapciu? To pokazuje, jak wielkie znaczenie ma na tych piekielnie trudnych i śliskich trasach doświadczenie. Kapcia niestety złapali też Hubert Ptaszek i Maciek Szczepaniak. Jedyna polska załoga w rajdzie musiała jechać na przebitej oponie przez około 5 kilometrów. Co ciekawe, Ptaszek pokonał Tsouloftasa w tym szczególnym pojedynku o 0,8 s.
Jak można było się domyślić, na mecie pojawił się Aleksiej Łukjaniuk i po raz kolejny absolutnie zmiażdżył wszystkich swoich rywali. Wystarczy powiedzieć, że drugiego w tamtym momencie Bruno Magalhaesa pokonał o 24,5 s. To ponad sekunda na kilometr! Chwilę po Łukjaniukowi pojawił się Juuso Nordgren. Fin uległ Rosjaninowi o 13,3 s. W tym momencie do finałowych rozstrzygnięć pozostał nam już tylko przejazd Nassera Al-Attiyaha. Również reprezentant Kataru nie dał sobie rady! Kolejny przebłysk geniuszu Łukjaniuka!
Hubert Ptaszek: – Niezbyt dobrze, złapaliśmy kapcia w prawym tyle już na pierwszym oesie rajdu. Musieliśmy tak jechać przez ostatnich 5 kilometrów, więc jak można było się spodziewać, straciliśmy trochę czasu. Wynik ostatecznie nie jest taki zły, ale no cóż, jedziemy dalej, walczymy, takie jest życie.