22-latek będzie w tym roku reprezentował barwy Skoda Polska Motorsport. Mistrz Polski w klasie Open N rajd w Preszowie potraktował jako formę treningu w nowym dla siebie samochodzie. Mimo zaskakującego rezultatu w debiucie, zawodnik uważa, że wciąż musi lepiej poznać auto R5, ponieważ pokonał w nim tylko 180 kilometrów oesowych (wliczając wcześniejsze testy).
– To są dopiero moje pierwsze kilometry tym samochodem, więc myślę, że jeszcze przez jakiś czas pewne rzeczy będą mnie zaskakiwały – stwierdził Mikołaj Marczyk. – Na pewno jest to bardzo szybki samochód, który jeśli wykorzystuje się zgodnie ze sztuką i techniką rajdową, to jest to taki obrońca kierowcy, który bardzo dużo wybaczy i bardzo dużo pomoże. Przyznam, że to auto bardzo dobrze hamuje. Przykładowo muszę zmienić przyzwyczajenie, że idę mocno na hamulec. W wielu miejscach jest to zupełnie niepotrzebne, żeby tak mocno hamować. W Preszowie czterokrotnie zmienialiśmy ustawienie zawieszenia, więc mamy już jakąś tam wiedzę. Myślę, że mogę być zadowolony, ale w Rajdzie Świdnickim i w trakcie sezonu dopiero będę odkrywał ten samochód i mam nadzieję wykonywał liniowy progres.
Mistrz Polski z 2014 r. Wojciech Chuchała napisał na facebooku, że Miko będzie jednym z głównych kandydatów do wygranej w całym cyklu RSMP. W ubiegłym roku popularny „Siemanko” był trenerem Marczyka w ekipie Subaru Poland Rally Team. Zauważył jednak, że jego już były podopieczny musi jeszcze popracować nad jazdą, gdy na asfalt wyniesiony jest brud. Sam Marczyk potwierdza te spostrzeżenia.
– Każdy oes, który jest bardziej czysty i przejrzysty jest przy moim doświadczeniu i przy moim rodowodzie łatwiejszy – przyznał 22-latek. – Mam doświadczenie z kartingu i rallysprintów. Jednak wszędzie, gdzie robi się błotniście, pojawia się syf, kamyczki czy piach to ja tracę swoją pewność. Trzeba mieć trochę wyczucia rajdowego. Mam nadzieję, że to jest powiązane z doświadczeniem. Gdy go nabędę, to wtedy w tych partiach będę w stanie pozytywnie zaskoczyć, natomiast na ten moment po prostu tam „cienię”.
Młody kierowca Skody nie wskazuje, jakie miejsce satysfakcjonowałoby by go na mecie nadchodzącego Rajdu Świdnickiego. Jest jednak przekonany, że jeżeli nie popełni błędów, to dobry rezultat zapewne pojawi się sam.
– Satysfakcjonujący wynik będzie taki, jeżeli ja zrealizuję swój plan i na chociaż większości odcinków z uśmiechem na twarzy powiem do siebie „pojechałem to, co chciałem” – określił kierowca z Łodzi. – Z doświadczenia wiem, że jeżeli zadowolę sam siebie, to wynik też mnie zadowala. Nie powiem o konkretnej pozycji, bo ja nie znam potencjału swojego tempa. W ogóle ode mnie nie zależy jak pojedzie cała reszta. Jedyne co ja mogę zrobić, żeby pojechać dobrze ten rajd to skupić się na oesach i pojechać od zakrętu do zakrętu najlepiej jak się da do mety i nie popełnić błędu.
Pilotem Mikołaja Marczyka w tym sezonie dalej będzie Szymon Gospodarczyk. W pierwszej rundzie mistrzostw Polski na liście zgłoszeń widnieje 18 załóg w samochodach z napędem na cztery koła, w tym 8 w topowych konstrukcjach grupy R5. Mimo debiutu w tak mocnym samochodzie, Miko otrzymał od organizatorów piąty numer startowy z racji priorytetu Polskiego Związku Motorowego za ubiegłoroczny tytuł mistrzowski w klasie Open N.
Tekst: Marcin Zabolski
Tagi: Mikołaj Marczyk, Miko Marczyk, Skoda Polska Motorsport, Rajd Świdnicki, RSMP