Tor żużlowy na Stadionie Matije Gubca w słoweńskim Krsko znany był z tego, że premiuje startowców. W poprzednich latach zazwyczaj wygrywał tam bowiem ten, kto najlepiej ruszył spod taśmy. Praktycznie nie było ciekawego ścigania, mijanek. Imprezy w Krsko często uważane były za najnudniejsze w sezonie. Nie tym razem.
Faza zasadnicza
Pięknie położony tor nad rzeką Sawą na tegoroczne zawody został przygotowany inaczej. Zawodnicy podkreślali, że mniej było charakterystycznych kamyczków, które sprawiały, że szpryca w Krsko była w przeszłości wyjątkowo ciężka. Dzięki zmianom w sobotę w Krsko nie brakowało świetnego ścigania.
I musimy tutaj od razu zaznaczyć, zdecydowanie najlepiej spasowanym zawodnikiem w Słowenii był Bartosz Zmarzlik. Rajder Stali Gorzów w swoim stylu wyprawiał na motocyklu cuda. Bartek znajdywał nieznane nikomu ścieżki i decydował się na bardzo odważne manewry, dzięki czemu wyciskał ze swoich biegów więcej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
Z rywalizacją w Krsko nie radził sobie za to niestety wracający do cyklu Maciej Janowski. Zawodnik Sparty Wrocław zgromadził w fazie zasadniczej zaledwie cztery punkty, co nie mogło zapewnić mu miejsca w półfinałach. W finałowej fazie imprezy nie obserwowaliśmy też niestety Janusza Kołodzieja. Zawodnik z numerem #333 zgromadził siedem punktów i zajął dziewiątą pozycję.
Półfinały
W pierwszym półfinale tryb rakieta odpalił znów Leon Madsen, czyli zwycięzca pierwszej rundy sezonu z PGE Narodowego. Na drugim miejscu dojechał Zmarzlik, a z rywalizacji na tym etapie odpadł broniący tytułu mistrza świata Tai Woffinden. Drugi półfinał to już piękne zwycięstwo Patryka Dudka, a grono finalistów skompletował reprezentant naszych południowych sąsiadów, Słowak Martin Vaculik.
Finał
Z najgorszego, czwartego pola do finałowego biegu startował Zmarzlik. Zawodnicy z żółtym kaskiem w poprzednich 22 biegach wygrywali zaledwie 2 razy i aż 12 razy dojeżdżali na ostatniej pozycji. Statystyki jednak nie robią na Bartkowi wrażenia. Polak już na drugim okrążeniu zapikował do krawężnika i wyprzedził prowadzącego Vaculika. Tego prowadzenia nie oddał już do samego końca. Na drugiej pozycji linię mety przekroczył Vaculik, trzeci był Madsen. Powiedzmy sobie jednak szczerze, Duńczyka w finale w ogóle nie powinniśmy obserwować, gdyż Leon „ukradł start”. Niestety, Brytyjski sędzia nie dopatrzył się kilku bliźniaczych sytuacji w turnieju i wielu obserwatorów twierdzi, że powinien zrobić sobie przerwę od sędziowania.
Bartek Zmarzlik: Jestem bardzo zadowolony. To miejsce nigdy nie było dla mnie szczęśliwe, ale teraz mogę wyjeżdżać ze Słowenii z uśmiechem na twarzy, bo dzisiaj było inaczej. Cały czas patrzyłem na Martina i analizowałem jak on jedzie, gdzie można go wyprzedzić. To się w końcu udało, ale ten rezultat to już historia, teraz myślę o kolejnej rundzie w Pradze.
Dzięki przekonywującemu zwycięstwu Bartosz Zmarzlik ma w tym momencie 28 punktów w mistrzostwach – tyle samo co Patryk Dudek. To właśnie dwaj polscy zawodnicy są obecnie liderami Monster Energy FIM Speedway Grand Prix. Kolejna runda cyklu odbędzie się 15 czerwca w Pradze na Stadionie Marketa.