Ott, zacząłeś weekened jako pierwszy na drodze jako lider mistrzostw i osiągnąłeś podium, pierwsze w Meksyku. Czy w piątek wierzyłeś, że to będzie możliwe?
Ott Tanak: Tak. Sporo się napracowaliśmy, aby mieć taką pozycję na drodze, więc nie powinniśmy narzekać. To nigdy nie jest łatwe. Miałem dobre wyczucie w samochodzie, wszystko działało. Ciężko było uzyskiwać dobre czasy. Rywalizowało się z trudem. Seb był mocny w piątek, który był ciężkim dniem. Trochę szkoda, że na koniec dnia mieliśmy małą stratę do Esapekki Lappiego [0,8 sekundy po OS7, który decydował o kolejności na drodze do kolejnego etapu; po superoesach Tanak awansował o dwie pozycje]. Tak czy inaczej zrobiliśmy, co mogliśmy.
Opowiedz o twoim niedzielnym ataku od rana.
OT: Przede wszystkim chciałbym powiedzieć, że Elfyn [Evans] był regularny przez cały rajd i zawsze był czołówce wyników. W sobotę w porze lunchu mieliśmy 20 sekund w plecy i wtedy mieliśmy jedyną szansę na odrobienie tego czasu. Gdyby na koniec soboty strata wynosiła 20 sekund, to w niedzielę nie mielibyśmy szans. Jednak udało się to zrobić, a dodatkowo rano wybraliśmy dobrze opony. Ogólnie rzecz biorąc nie jechałem pełnym gazem. To były dobre, czyste przejazdy, dzięki którym powiększyliśmy przewagę. Złapaliśmy kapcia na początku Power Stage. To spowodowało trochę presji, ponieważ nie byłem pewien jak szybko jechał Elfyn. To nie było łatwe. Niestety nie zdobyliśmy tam punktów.
Martin, Meksyk stawia przed człowiekiem i maszyną wiele wyzwań. Jakie twoim zdaniem było największe w przeciągu weekendu?
Martin Jarveoja: Wiedzieliśmy, że musimy pojechać szybko w piątek, aby uzyskać lepszą pozycję na drodze w sobotę. Ta nie była za dobra. Lepiej mieli Seb i Julien. Staraliśmy się. To był niezła runda dla nas. Kapeć na Power Stage nie był fajny. Inżynierowie byli pewnie, że nie ma żadnego problemu z naszym samochodem [Latvala miał kłopot z alternatorem]. W końcówce nie mieliśmy kłopotów.