Mitsubishi Motors po latach wyznaczania poprzeczki w jakości samochodów, w ostatnich latach musiało coraz bardziej zacieśnić partnerstwa, aby utrzymać się przy życiu. Firma ledwo utrzymała się w Europie, dzięki partnerom aliansu. Obecne w ofercie Mitsubishi Colt i Mitsubishi ASX to praktyce nieznacznie przeprojektowane Renault Clio i Renault Captur. Marka spod znaku trzech diamentów musiała zaprzestać rozwoju własnej platformy nawet w Japonii, gdzie przejdzie na płyty podłogowe Nissana (mającego 34 proc. udziału Mitsubishi Motors).
Narządy aliansu, serce i rysy Mitsubishi
Nowy Mitsubishi Outlander PHEV nie będzie już udawał japońskiego Renault, ale innego producenta z Kraju Kwitnącej Wiśni. Bazą dla najnowszej odsłony Outlandera w hybrydzie plug-in jest bowiem Nissan X-Trail. Patrząc na oba samochody bez problemu dostrzeżemy podobieństwa, choć lekkie przeprojektowanie designu oddano ludziom Mitsubishi. Oczywiście dla optymalizacji kosztów produkcji auto nie mogło drastycznie różnić się od dawcy. Zresztą w rodzinie nic nie ginie, bo Outlander PHEV powstał na platofmie CMF-C/D. Korzystają z niej nie tylko Nissan X-Trail czy Qashqai, ale i Renault Austral, Espace, a nawet… Kangoo.
Wjeżdżający do polskich salonów nowy Mitsubishi Outlander PHEV pod maską będzie mieć autorską, 2,4-litrową jednostkę Mitsubishi. 4-cylindrowy, 16-zaworowy silnik benzynowy nie ma turbiny, generując 136 KM mocy i do 203 Nm momentu obrotowego. Jednak układ hybrydowy PHEV oferuje moc nawet 306 KM i napęd na 4 koła. Na przedniej osi zamontowano silnik elektryczny o mocy 115 KM, a na tylnej o mocy 136 KM. Dzięki temu ponad 2-tonowy SUV rozpędza się do setki w 7,9 sekundy. Jednak dzięki baterii o pojemności 22,7 kWh sporo pracy mogą przejąć silniki elektryczne. W efekcie, kto nauczy się korzystać z hybrydowego układu spali średnio nawet 0,8 l/100 km. Po mieście da się niczego nie zużyć, bo zasięg elektryczny to 86 km.
Ile zapłacimy za japońskiego SUV-a?
Outlandera PHEV można już oglądać w wybranych salonach w Polsce. Ceny za japońskiego SUV-a startują od 259 900 zł. Za tę cenę można już czegoś wymagać nawet w standardzie. Na starcie dostajemy 12,3-calowy ekran dotykowy z nagłośnieniem premium, 4 złącza USB (2 z przodu, 2 z tyłu) i bezprzewodową ładowarkę smartfona. Do tego komfortowe fotele przednie z regulacją odcinka lędźwiowego, podgrzewaniem (także kierownicy) i dwustrefowa klimatyzacja automatyczna. W łatwym i bezpiecznym operowaniu dużym SUV-em pomaga system kamer 360 stopni, komplet czujników parkowania i długa lista systemów asystujących. Nie dopłacamy też za LED-owe oświetlenie, podłokietnik na konsoli centralnej czy 18-calowe alufelgi.
Decydując się na wyższe wyposażenie Intense (+16 tys. zł) zyskamy przesiadkę na 20-calowe obręcze. Poza tym bardziej zaawansowane reflektory LED z funkcją autopoziomowania, sekwencyjne kierunkowskazy czy wyświetlacz Head-up. Już na tym poziomie dostaniemy też podgrzewaną przednią szybę i otwieranie lub zamykanie bagażnika ruchem stopy.
Wersja wyposażenia Intense (+30 tys. zł) dokłada jeszcze cyfrowe lusterko wsteczne i elektrycznie sterowane okno dachowe. Z wartych wymienienia udogodnień trzeba wspomnieć o roletach przeciwsłonecznych w tylnych drzwiach, 12-głośnikowym systemie audio i trójstrefowej klimatyzacji. Przednie fotele zyskują w tej odmianie wentylację, a tylna kanapa funkcję podgrzewania.
Za najbogatszą wersję Instyle Plus trzeba dopłacić 40 tys. zł od ceny bazowej. SUV Mitsubishi za ponad 300 tys. zł zaoferuje oprócz powyższych ulepszeń przednie fotele z funkcją masażu i tapicerkę ze skóry brązowej premium. Do tego dojdzie pasująca świetnie czarna podsufitka. W każdej z wersji zyskuje się też wiele elementów poprawiających stylistykę. Dopłaty obowiązują też oczywiście na różne kolory nadwozia poza białym, niemetalizowanym.