Na zawodników czekało dzisiaj 319 kilometrów odcinka specjalnego i 433 kilometry dojazdówek. Większość trasy oesu stanowił piasek i kamienie. Zawodnicy podkreślali, że już jest trudno, a kolejne etapy mają być nawet bardziej wymagające.
W pierwszej fazie odcinka najlepiej radził sobie zwycięzca ubiegłorocznej edycji, Nasser Al-Attiyah. On dyktował tempo przez pierwsze 208 kilometrów, natomiast później zmagał się z lekkimi problemami technicznymi i do mety dojechał ostatecznie na 4. miejscu ze stratą nieco ponad 5 minut.
Bardzo dobre tempo prezentowali także Stephane Peterhansel, Carlos Sainz oraz Kuba Przygoński. Niestety kierowca ORLEN Team zatrzymał się na 146 kilometrze oesu z problemami technicznymi. Później okazało się, że załoga nie jest w stanie samodzielnie naprawić auta, więc wezwała ciężarówkę serwisową. To niestety będzie oznaczało dużą stratę czasową.
Przygoński zatrzymał się na trasie pierwszego etapu Rajdu Dakar. Rośnie strata czasowa
Swoim tempem zachwycili nas dzisiaj Sheikh Khalid Al-Qassimi oraz Vaidotas Zala. O ile ten pierwszy musiał zmagać się z problemami w końcówce i pomimo prowadzenia na 254 kilometrze dojechał dopiero na 13. miejscu, tak już Litwin utrzymał tempo do samego końca. To właśnie Zala zwyciężył na pierwszym etapie, pokonując o ponad 2 minuty drugiego Peterhansela i o niemal 3 trzeciego Sainza.
12. miejsce zajął kolejny kierowca ORLEN Team, Martin Prokop. Czeski zawodnik stracił do zwycięzcy 15 minut, natomiast od razu musimy zaznaczyć, że on na pierwszym oesie złapał aż 3 kapcie! Biorąc to pod uwagę, jego strata i czas niemal identyczny, co mistrza świata F1 Fernando Alonso, wcale nie wyglądają źle!
Na mecie są już także kierowcy quadów. Dzisiaj zwyciężył Ignacio Casale, który o ponad 5 minut pokonał drugiego Rafała Sonika. Kamil Wiśniewski reprezentujący barwy ORLEN Team dojechał spokojnie na 7. pozycji.