Po nocnych oesach Thierry Neuville nawet prowadził
Thierry Neuville, zanim przypieczętował swój pierwszy mistrzowski tytuł podczas listopadowego Rajdu Japonii, spędził w rajdówce najwyższej kategorii aż 12 sezonów. Pod tym względem 36-letni Belg jest najdłużej czekającym na to trofeum czempionem.
Do tegorocznej edycji Rajdu Monte Carlo, który tradycyjnie inauguruje sezon Rajdowych Mistrzostw Świata Neuville wraz ze swoim pilotem Martijnem Wydaeghe przystępowali pełni optymizmu. Wszak przed rokiem wygrali tę imprezę po zaciętej walce z Sebastienem Ogierem i Vincentem Landais.
Po pierwszym etapie rozgrywanym już po zmroku, mistrzowie świata byli na prowadzeniu, mimo że nie wygrali ani jednego z trzech czwartkowych odcinków specjalnych. To by mogło świadczyć, że szybko zaadaptowali się do tegorocznego regulaminu technicznego, który w dużej mierze dotyczy układów napędowych oraz nowego dostawcy ogumienia.
Sezon pełen nowości
Warto bowiem zaznaczyć, że od wielu lat w Rajdowych Mistrzostwach Świata opony do samochodów Rally1 (najwyższa kategoria) dostarcza jedna firma. Po wielu latach dominacji włoskiego Pirelli, tym razem do gry wszedł koreański Hankook, który w cyklu WRC ma praktycznie zerowe doświadczenie. O dziwo mimo tego faktu, podczas Rajdu Monte Carlo niemal nikt nie narzekał na ogumienie.
Dodatkowo w samochodach Rally1 zrezygnowano w tym roku ze wsparcia elektrycznego w układach napędowych. Eliminacja hybryd sprawiła, że rajdówki stały się o ok. 80 kg lżejsze i żeby wyrównać ich osiągi względem poprzedników, średnica zwężki w turbosprężarce została zmieniona z 36 mm na 35 mm.
Thierry Neuville i jego pechowy piątek
Swoją przewagę nad konkurentami i tym samym prowadzenie w rajdzie, Neuville i Wydaeghe stracili już na początku piątkowego etapu. A im dalej w las… tym było gorzej.
Po odwołaniu piątej próby, załogi przystąpiły do ostatniego w pętli – liczącego ponad 18 km odcinka La Breole / Selonnet. Tu właśnie mistrzowie świata przeżyli swój dramat. Po długim spadaniu we wsi Villaudemard i dojeździe do prawego nawrotu Hyundai i20 N Rally1 wypadł z trasy i uszkodzeniu uległo tylne lewe koło. Belgowie stracili w tym miejscu niemal dwie minuty i tym samym szanse na drugie z rzędu zwycięstwo w Monte Carlo.
Na szczęście był to ostatni oes przed wizytą w serwisie w Gap. Mechanicy Hyundai Motorsport stanęli na wysokości zadania przywracając rajdówkę Neuville i Wydaeghe do pełnej sprawności. Co ciekawe, w piątkowe popołudnie ekipa musiała pracować ze zdwojoną siłą, bowiem na tej samej próbie z trasy wypadli Ott Tanak i Martin Jarveoja. Ich rajdówka była mocno przemodelowana.
Jeżeli myślicie, że to koniec przygód belgijskiej załogi, to jesteście w dużym błędzie. O ile odcinki 7 i 8 mistrzowie świata ukończyli na trzecim miejscu, tak kolejną wpadkę zaliczyli na drugim przejeździe próby La Breole / Selonnet.
Doszło tam do dość kuriozalnej i sytuacji, bowiem rajdówka z numerem 1 opuściła drogę dokładnie w tym samym miejscu co kilka godzin wcześniej. Jak się łatwo domyślić, Neuville i Wydaeghe po tym zdarzeniu stali się obiektem kpin. Zaś całe zdarzenie było zarejestrowane przez wielu kibiców, którzy stali na tym zakręcie.
Kibice „doceniają” wyczyn mistrzów świata
Ten precedens nie umknął również uwadze kąśliwych kibiców. Ci szybko zareagowali na to co się dzieje i nieopodal wspomnianej wioski Villaudemard umieścili w Google Maps pinezkę. Na niej znalazła się adnotacja „Epingle Neuville”. Dzięki temu nikt już nie przeoczy miejsca, w którym mistrz świata dwukrotnie wypadł z trasy.
Podczas sobotniego etapu Neuville i Wydaeghe mieli problemy z samochodem. Do końca rajdu nie wygrali już ani jednego odcinka specjalnego. Na mecie w Monako zameldowali się na odległym szóstym miejscu z niemal 6-minutową stratą do zwycięzców, czyli Sebastiena Ogiera i Vincenta Landaisa.