Chińscy producenci szturmują Europę
Gdy chińscy producenci stawiali pierwsze kroki w branży motoryzacyjnej, często kopiowali niemal jeden do jeden europejskie samochody. I tak mieliśmy dziwacznie wyglądające Porsche Cayenne, czy Maserati Quattroporte. Oczywiście z nazwami tak pochodnymi, jak to tylko było możliwe. Samochody te wyglądały jednak śmiesznie, a nawet chińscy klienci nie dawali się na to nabrać.
W ostatnich latach wajcha została jednak przekręcona. Teraz nie mówimy już o kopiowaniu, a bardziej o inspirowaniu się europejskimi producentami. Ba – ci spod parasola Grupy VW, koncernu Stellantis, czy innych gigantów, często projektują swoje samochody tak, aby podobały się one właśnie chińskim klientom. Nie można więc dyskredytować wagi tamtejszego rynku.
Chińscy producenci kontynuują swoją ofensywę na zachodnich rynkach, próbując rzucić rękawice starszym markom z Europy. Często ich produkty wyglądają naprawdę dobrze, korzystają z dobrej jakości materiałów, a przede wszystkim, są dużo tańsze niż odpowiedniki dobrze znanych nam marek. Dlatego też za kilka lat na naszych drogach widok chińskich samochodów nie będzie już z pewnością nikogo dziwił.
Ten SUV to niemal wierna kopia Gelendy
Jak wspomnieliśmy wyżej, o ile kilka lat temu Europa śmiała się z Chińczyków za ich brzydkie kopie, o tyle dziś trzeba traktować ich już dużo bardziej poważnie. Ale (na szczęście?) na rynku wciąż nie brakuje takich kwiatków, jak ten SUV.
Firma Bejing Automobile Works (BAW) postanowiła udowodnić, że starego psa nie da się nauczyć nowych sztuczek. Wypuścili oni nową wersję terenowego modelu BJ80, który otrzymał nazwę Lunar Exploration. SUV rzecz jasna nie ma nic wspólnego z podbojem księżyca, a wręcz przeciwnie. Poprzedni model już spotkał się z krytyką związaną z kopiowaniem Gelendy, a nowy model poszedł jeszcze o krok dalej.
Jeśli zapytasz kogokolwiek, z czym kojarzy mu się ten samochód, niemal na pewno usłyszysz w odpowiedni, że z Mercedesem Klasy G. Większość będzie zaskoczona, gdy usłyszy, że to w rzeczywistości nie jest Mercedes, tylko BAW.
Pod maską niezły silnik i śmiesznie niska cena
Samochód ma też kilka nawiązań do Jeepa – choć te widoczne są tylko z przodu. Obok znajdują się światła różniące się od tych z Mercedesa, jednak tylne wyglądają tak, jakby chiński producent przełożył je z samochodu do samochodu. Jedyne, co zdradza ten samochód, to felgi.
Pod maską znajduje się 3-litrowy, sześciocylindrowy silnik firmy Wuling. Przekazuje on na wszystkie cztery koła 280 koni mechanicznych i dysponuje momentem obrotowym 420 Nm. Do tego mamy też 8-biegową automatyczną skrzynię biegów. Dynamika nie jest jednak priorytetem, w przeciwieństwie do ceny. A ta wygląda bardzo atrakcyjnie, bo za nowego SUV-a trzeba zapłacić w Chinach tylko około 170 000 złotych. Tak tanio nie kupisz Klasy G nawet na rynku aut używanych.
Co ciekawe, gdyby nie te agresywne nawiązania, czy wręcz kopiowanie Mercedesa, byłby to całkiem niezły samochód. Za te pieniądze klienci mogą liczyć na bardzo dobre wyposażenie, takie jak karbonowe dekory, czy półskórzane siedzenia. Jest też cyfrowa tablica przyrządów i multimedia z dużym ekranem.