Tanak przegrał, ale wygrał, czyli spryt Estończyka na Power Stage’u Rajdu Portugalii

Ott Tanak i Martin Jarveoja wygrali Rajd Portugalii. Dla Estońskiej załogi było to trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Duet Toyoty odpuścił jednak na finiszu Power Stage’u i celowo zwolnił przed metą. Dlaczego?

Tanak przegrał, ale wygrał, czyli spryt Estończyka na Power Stage’u Rajdu Portugalii
Podaj dalej

Power Stage Fafe był przerywany kilka razy. Najpierw na słynnej hopie niedaleko mety oesu nie wytrzymało zawieszenie w samochodzie Gusa Greensmitha i trzeba było usunąć go z trasy, później natomiast głupi błąd popełnił Kris Meeke i jego samochód z odcinka zwoziła laweta.

Kiedy oglądaliśmy kolejne powtórki nieudanego cięcia Brytyjczyka, liderem na Power Stage’u był Sebastien Ogier, a na starcie pozostawali jeszcze Ott Tanak i Thierry Neuville. Belg pojechał bardzo szybko, jednak stracił do Francuza 0,9 s. Później do akcji wkroczył Estończyk i…

Tanak jechał swoim tempem i na jednym z międzyczasów niedaleko mety wyprzedzał o 0,1 s Ogiera. Kiedy Toyota zbliżała się do mety odcinka zauważyliśmy, że Ott wyraźnie zwalnia. Przejeżdżając linię finiszu na hamulcu Tanak zajął ostatecznie trzecie miejsce, tracąc do Francuza 1,6 s. Załoga Toyoty znała czas Ogiera, Martin Jarveoja kontrolował stoper i wiedział jak mocno muszą zwolnić.

Jak później zaznaczył sam zainteresowany, było to celowe zagranie. Dzięki takim wynikom i dodatkowym punktom za PS to Sebastien Ogier pozostaje liderem mistrzostw świata, ale Tanak jest zaledwie dwa punkciki za nim. Jest to o tyle istotne, że kolejną rundą WRC jest Rajd Sardynii.

Ott Tanak wygrywa Rajd Portugalii. Dramatyczny Power Stage Fafe

W piaszczystej nawierzchni niedaleko Alghero przecieranie trasy oznacza ogromne straty czasowe. I dzięki strategicznemu zagraniu Tanaka trasę otwierał będzie właśnie Ogier. To Francuz będzie narażony na największe straty, a Estończyk będzie jechał już po nieco „odkurzonej” drodze. Jak pokazał Tanak w Portugalii, start z drugiej pozycji absolutnie mu nie przeszkadza. Czy czeka nas zatem kolejny weekend dominacji ulubieńca polskich kibiców?

Przeczytaj również